Ledwo zdałem z chemii, szkoła nic nie zmieni
Cztery koła Porsche toczę po tej samej ziemi
Nie kłamię, spójrz na mój nos, sypie się koks całą noc
Zimne ulice, przetrwa albinos, taki nasz los, cios za cios (cios, a-a-ah!)
Ledwo zdałem z chemii, szkoła nic nie zmieni
Cztery koła Porsche toczę po tej samej ziemi
Nie kłamię, spójrz na mój nos, sypie się koks całą noc
Zimne ulice, przetrwa albinos, taki nasz los, cios za cios (cios, a-a-ah!)
Zawsze spałem na lekcjach, bo poza szkołą ćwiczyłem flow
Sam odkrywałem nowe rzeczy, aż w końcu odkryłem proch (prrr!)
Na pierwiastkowany bardzo, ale młody trap lord
Jestem jak Rick Sanchez, studio to jest moje labo
Biorę ziomali na statek, każdy z nas dobrym wariatem
Nie skończyłem nawet tej średniej, a patrz jaki wpada tu papier
Po-po-po co podatek od marzeń? Nie nauczę jak się nie poparzę
Każdy mój uczeń ci powie to samo
Dzisiaj się uczę pamiętać, nie uczę się uczyć na pamięć (ej!)
Wycisnęli ze mnie poty, ale nauczyli chuj mnie
To dlatego tak jak gąbka wiedzę dziś chłonę w całości (ta!)
Nie nauczyła mnie tablica, lecz moja mama i kumple
Lecz tablicę Dmitrija to wciągałem nosem w kości
Którzy w chuju mieli tę placówkę bardzo tak jak ja
Mie-mie-miesiące absencji, ale nie odczuwam strat (nie, nie, nie!)
Ciekawostką to jest mordo, że nie zdałem z polaka
A dziś piszę wersety, młody polski poeta, ej
Ledwo zdałem z chemii, szkoła nic nie zmieni
Cztery koła Porsche toczę po tej samej ziemi
Nie kłamię, spójrz na mój nos, sypie się koks całą noc
Zimne ulice, przetrwa albinos, taki nasz los, cios za cios (cios, a-a-ah!)
Ledwo zdałem z chemii, szkoła nic nie zmieni
Cztery koła Porsche toczę po tej samej ziemi
Nie kłamię, spójrz na mój nos, sypie się koks całą noc
Zimne ulice, przetrwa albinos, taki nasz los, cios za cios (cios, a-a-ah!)
Latam synu se nad miastem, ej
Szyby w dół, słucham tera nowy master
Czuję w sobie ten pierwiastek, ja liczę świeżą kaskę
Ja mało czym się martwię, choć nie było tak od zawsze
Yeah, yeah, furą dwie paki, jak teleport (piu, piu!)
Yeah, yeah, prześcigam ciągle ten peleton
Bo czuję w sobie, że to jest to
Już mogę skończyć, gdzie mefedron, ale w środku głos (w środku głos!)
Mówiłem: zrób tu więcej coś, w życiu nie tylko papier, sos
Nie-nie ma za darmo nic, nie, nie, zawsze, kurwa, jest coś, zawsze coś
Zawsze coś
Chemia nasza typie w klasach, wypisane pierwiastki na twarzach
Chociaż powtarzałem błędy, klasy nie musiałem powtarzać (nie, nie, nie, nie!)
Jestem upalony na starych zdjęciach (yeah, yeah, yeah!)
Byłem w szkole, nie znaczy wcale, że byłem na lekcjach
Ciągle byłem tam zagrożony, wyjebane, już tego nie zmienię
Każdy godnie czuje niepokój i odczuwam to zagrożenie
Myślę tylko o wielkiej sumie, jakoś nie gryzie mnie sumienie
Coś tam, kurwa mać, wiem o związkach, chociaż nie chodziłem na chemię
Na chemię, ej, ej, na chemię
Ej, ej, eee
Na-na-na chemię, na chemię
E-e-e-e-e-e-e-e-e-e-e-e