Daję tu dobre emocje w wersach, idę pod w górę jak w Prince of Persia
Tyle dziś łapię bodźców przestań, to mnie pobudza jak myśl o piersiach
Chyba powoli łapię to czego od zawsze chciałem
Choć nie powiem, że to przyszło jak wygrana z Gibraltarem
Bo od zawsze mały plan mam, tak go typie składam w częściach
Nie jestem jak Sandman, nic mi się nie sypie w rękach
Sobie mówię dość, nie daj się wjebać do ram, zey
Mam zgotować swój los? mów mi Gordon Ramsay
Odkąd jestem hedonistą unikam stałych powiązań
Od teraz spojrzenie w przyszłość splątało siatkówkę oka
Słodkie wieczory, jem pizze i Cherry Colę
To chore, chcę żyć tak, a wszystkie problemy są urojone
SEROTONINA, przejmuje tutaj kontrolę
Chcę życie jak Kinder Bueno, słodkie i we dwoje
Bo wiem swoje, dwójka z przodu, była chwilą, rozkmiń
Ale to nie czas zmieniać Air Forcy, na Gino Rossi
To nie czas, by się martwić o swoją przyszłość
Żyję chwilą, i mam chwilę by ogarnąć to wszystko
Jedyne czym się martwię to beztroską znów
Ale w sumie luz, wierze, że gdzieś przy mnie stoi mój anioł stróż
Jestem dobrej myśli cóż, to mój rok, tak myślę
Póki co dobrze stoję z czasem tu, jak Big Ben
Chcę szczęścia, i szczęścia, no bo forsę mam
A niedawno było jak Dzwonnik z Notre Dame
Chyba kupiłem konto premium na całe życie
Bo nie widzę tu przed sobą już żadnych ograniczeń
I absorbuję, biorę, wdycham swoją całą radość
Bo życie liczę w chwilach, w których nie liczymy czasu