Nie wierzę już teraz chyba w nic…
Nie wierzę nawet sobie
Zegary zmieniają ciszę w krzyk…
Nie po tej stronie…
Sztandary znów wielbią tych…
"Wybranych", by z nimi iść…
W ekstazie płomiennych słów…
Ktoś spytał - kim jest twój bóg…
Ranisz i nie mówisz już nic…
Tak jak cierń… do krwi…
Zamykam za sobą głośno drzwi…
Stoję po drugiej stronie…
Pamiętam, ty pokazałeś mi…
Jak mam składać dłonie…