[Zwrotka 1: Brian]
Ten rap to nóż, który ma ciąć to andergran
Basy zbiją cushe, ja uśmiechnę się jak (bardziej hlast?)
Brudne południe kurwa twoja mać
Możemy dalej grać, ale ten rap to nie moja liga
Ja to centrum ziemi brat, ateński grom
Solibu grad jak stąd do Kansas City ziom
To Son Gohan wkurwione ultraflow
Too B do R do I do A do N, nie rap o hajsie i jaraniu
Bro bo to nie pro
To anderdock brudne brzmienie, jakbyś posmarował smołą to
To bez znaczenia słowo dock [?] jak Glock
Jebać cele [?] i pozerskie gówno ziom
Ziom nie jestem i nie będę stąd
Niosę odrębność, różnicę trzymam w rekach- moc
Ten rap to błąd, sztorm, gwizd wark odsetek bomb, setek bomb, setek bomb
[Zwrotka 2: Brian]
Zatem nie pierdol mi o hajsie, ani o twoim lansie, ani o haype, powiedz mi prawdę
Ubrany jak 2-pac, wciąż jesteś białą pizdą z majkiem
Więc ściągnij czapkę, a potem maskę, maskę hej
Bo jeśli ty grasz w rap to ja gram w jebane jumanji
A w beefie man spizgam, Cię jak mieczem na kawałki
Bo pośród dźwięków walki, czuję się pewnie
Na ławkach zajebałem z milion freestyle typie na pętle brau
A w gruncie jest mi obojętne
Bo mam w sobie huragan brat i pierdolnięcie
A jak zacisnę pięść to kruszę świat, a jeśli pędzę
To pędzę tak, że mini trylion lat zanim mnie sięgniesz rau
W świetle księżyca plącze pętle
A na ulice soczysty styl sączy się mętnie
To martwy syf, ateńskie flow
Kiedy unoszę rękę leje się rtęć i bije młot przez podziemia bezdenne