Intro: Flint to dziwka, Flint to dziwka, Flint to dziwka Kurwa, co ja z siebie zrobiłem Verse 1: Nowy bitmajster, a ciągle słychać łaty To się wytnie, jak Twoją banderę ze szmaty Minął kwartał, a Twoja flaga wciąż podarta Wpadaj do Gdańska, to Twoja ostatnia szansa Do wygrania tego beefu, no chyba że ważniejszy przychód Wpisy na forum, że musisz tutaj dostać kopertę Nie dosyć, że robot, to jeszcze kurwa dezerter I nikt nie pamięta "kici kici skurwysyna" Tylko, że za trzysta się wypina Ewelina I to nie jest tak, że się bez sensu powtarzam Przed maturą sprawdź, co to jest parafraza A Freestyle Palace, jadę nie pierwszy raz Masz coś do Gdańska? To powiedz mu to w twarz Ja nie chciałem beefu z MP3 na forum Przyjedź na tą bitwę kurwo, trochę honoru I miej odwagę, ja w Warszawie dałеm radę A ten Twój respekt zabrałеm Ci przez przypadek Apropos szerokich łuków Trzysta kilometrów od Trójmiasta jednak leżysz na bruku Hook x2: Grasz o respekt? No to kurwo graj Bo wychodzi na to, że nie masz jaj Odpowiadasz w dissie na punche ze sceny? No tak, zabrakło Ci weny Verse 2: Wydawać płytę Gram o Respekt w ToSięWytnie Czy przytnie, wydając resztę? Pierdolę FP i tą komercję Czyli freestylowanie oparte na jednym patencie I nie pierdol mi o wydawaniu na psach HWDP, nowe znaczenie już znasz I robią kariery te szczeniackie boysbandy Promocja: Fryderyki, Wiktory, Top-Trendy Skurwysynku, nie szukaj trendu na rynku Nadszedł czas ostatecznego pojedynku Pojadę hipokrytę, jak w New Deepie, ban*lnie Tylko, że tym razem te oklaski będą dla mnie Bez oklasków, ale walczyłem dumnie
Bo gol strzelony na wyjeździe liczy się podwójnie Tak to robi El Monteros A Ty penero bez honoru przegrywasz trzy - zero Zapamiętaj wersy, które Ci gadam na okrągło Bo Twój wysoki poziom jest naciągany jak kondon Twoje umiejętności przy moich pierdolną To styl wolny, ale czemu rymujesz tak wolno Zapamiętaj, wolność jest moją dziedziną A to dziedzina, gdzie ludzi nie zastąpisz maszyną Dlatego jadę tym skurwysynom Hook x2: Grasz o respekt? No to kurwo graj Bo wychodzi na to, że nie masz jaj Odpowiadasz w dissie na punche ze sceny? No tak, zabrakło Ci weny Verse 3: Przed przyjazdem do nas łapiesz ostrą schizę Tłumaczyć się dissem? strzelasz samobój jak Lize Widzę w linijce o Lechijce samobójstwo Od teraz biało-zieloni mogą zrobić Ci chujstwo Więc jak przyjedziesz, jak będziesz odważny Nie żaden tam pierdolony list żelazny Zrobią Ci coś, za obelżywe przekleństwa Nie założę przecież wszystkim kaftanów bezpieczeństwa Już niedługo przejdę od słowa do czynu Bo jesteś dla mnie tyci tyci skurwysynu Kici kici skurwysynu Wszystkie ziomki, babki, do góry ręce, łapki Nie kumasz mojej gadki, to wyjmij se notatki Zeszyt w kratki, a tam punch za punchem Lecz pamiętaj, Gdańsk jest wolnym miastem Wolne i chuj, nie zmienisz historii Temu, co wolę na wolnym nie odbierzesz victorii Myślisz, że wygrałeś? weź się pierdolnij Bitwa o Respekt, ty już go masz - koniec teorii Grasz o coś? czy dygasz, no kto wygrywa tu I gigant (?) speeda, wiesz Te, pierwsza liga, twoja gwiazda zastyga Po walkowerze wszystko się wyda, cześć