Także Borygo, Borys, BRX, Rekin i Marna Twarz; Tomasz Borycki, ur. w 1977 roku w Kielcach. Miał swój epizod jako wydawca i okazje do sprawdzenia się jako producent, ale przede wszystkim jest raperem, autorem sześciu solowych płyt, współautorem pięciu pozycji w dyskografii Wzgórza Ya-Pa-3 i jednego krążka nagranego w kooperacji z Kajmanem pod szyldem Semtex. Styl BRX-a da się zamknąć w trzech literach „p” – jest prosty, prowokacyjny i przebojowy. Właściwie można by dodać czwartą – prekursorski. Kielczanin pomógł bowiem nie tylko rodzić się hip-hopowi, ale również go uwspółcześnił. Już na solowym debiucie wprowadzał bounce – imprezowe, nowoczesne brzmieniowo oblicze gatunku. Projekt Hardkorowa Komercja jeszcze intensywniej nawiązywał do stylu życia i repertuaru raperów z południa Stanów Zjednoczonych, będąc fundamentem nowej szkoły i bodźcem do zmian mentalnych MC. Wydane po długiej przerwie „Rap Not Dead” bywa określane jako najbardziej udany flirt rodzimego rapu z dubstepem, jest też największym indywidualnym sukcesem Boryckiego – dotarło do szesnastego miejsca zestawienia OLiS, zbierając przychylne recenzje, zaś singlowe „Papierosy” zyskały na YouTube ponad 2 miliony wyświetleń. Do osiągnięć Borixona należy też zaliczyć dwie płyty Wzgórza przekraczające sprzedaż 20 tysięcy egzemplarzy, a przede wszystkim diamentową „Równonoc” Donatana. To nagrany z udziałem jego i Kajmana utwór „Nie umiemy robić” był najważniejszym spośród singli promujących to hiphopowo-folkowe przedsięwzięcie. Zdobył pierwsze miejsce listy przebojów Radia ESKA, dobrze radząc sobie też na listach w telewizji VIVA Polska i radiu RMF Maxx. BRX był zapraszany m.in. na płyty Molesty, Warszafskiego Deszczu, Piha, DJ-a 600V, Ośki czy Onara, wielokrotnie wspierał zaprzyjaźnione kieleckie V.E.T.O. i świetnie sprawdził się w kooperacji z Tedem. Panowie spotykali się zresztą wielokrotnie – w promującym „Wspólną scenę” utworze „10 osób”, na płycie „Trzy” WYP3 w słynnym, samplującym Czesława Niemena „Ja mam to co ty”, na albumie „S.P.O.R.T” Tedego, działali też razem we freestylowo-towarzyskim przedsięwzięciu o nazwie Gib Gibon Skład, co dobrze dokumentuje zbierający improwizowane występy nielegal „Gib Gibon Skład – Borys i Fiodor”
Na pytanie o to, co wciągnęło Borygo w hip-hop, odpowiedź jest prosta. – Uliczne życie – przyznaje sam zainteresowany. W filmie z 1995 roku „Kielce – czyli polski Bronx” kurator Andrzej Sygut, dziś wiceprezydent miasta, mówił, że choć Kielce mają 200 tysięcy mieszkańców, pod względem socjologicznym czy kulturalnym są jednym wielkim przedmieściem zdominowanym przez kulturę proletariacką i lumpenproletariacką. Hip-hop szybko tam się zadomowił. DJ-e mieli trochę nagrań w tym stylu, breakdancerzy próbowali swych sił jeszcze przed powstaniem słynnej ekipy Broken Gla**, proto-rapowe formy mieszały się z muzyką gitarową. Na początku lat 90. Borycki założył więc grupę Hoolygunz, stawiając w niej pierwsze kroki jako twórca. W 1995 roku był już (razem z Marcinem i Zwierzakiem) członkiem formacji Biali w Głowę. Bogna Świątkowska unieśmiertelniła kilka jego wersów To jest centrum mojego miasta
Dużo chuliganów z niego wyrasta
Takich jak ja, mój brat czy siostra
Czeka na ciebie co druga prosta
Ulica, Kielce to martwica
Sienkiewicza to jest taki zwyczaj
Wał na wale to rzecz jasna
Takie są właśnie ulice mego miasta Rymował młodziutki Borygo do wtóru beatboxu. Niebawem jego kariera znacząco miała przyspieszyć
– Wzgórze i Liroy mieli swoje odrębne trasy koncertowe promujące ich debiuty. Ja jeździłem z Liroyem, ale nasze drogi się przecinały, znaliśmy się przecież i kolegowaliśmy. Dowiedziałem się, że Radoskór odszedł z WYP3 w trakcie trwania trasy. Zespół zaproponował mi przystąpienie pod jej koniec – wspomina. – Chłopaki wiedzieli, że mam trochę kawałków na swoją solową płytę, co więcej jarali się nimi. Poszły na płytę „Centrum”. Nawet gdyby nie to dołączenie, mój krążek właśnie tak by się zresztą nazywał – zdradza Borixon. Doszło nawet do tego, że raperzy z grupy wykonywali teksty uprzednio przez niego napisane. Borycki wyjaśnia również, skąd wzięło się narkotyczne, ciężkie brzmienie krążka z 1997 roku. – Wzgórze Ya-Pa-3 lubiło poddawać się panującej modzie. Grając koncerty, natrafiliśmy w Katowicach na zespół, o którym nikt na świecie jeszcze nie wiedział. To był Kaliber 44. Poleciliśmy ich S.P. Records, zakumplowaliśmy się, odwiedzaliśmy nawzajem. To odbiło się na stronie producenckiej „Centrum” – opowiada. Kolejnym efektem tej artystycznej przyjaźni był wspólny utwór „Język polski”, absolutny klasyk rodzimego hip-hopu, wydany jeszcze w czasach, gdy wciąż nie brakowało Polaków usiłujących rapować po angielsku i odbierany jako prztyczek w nos Liroya, z którym grupa zdążyła się pokłócić. O ile drugi krążek WYP3 wynikał z zapatrzenia się na śląski psychorap, tak „Trzy” (1998) zainspirowała hardcore'owa Warszawa. Na krążku gościnnie wystąpili Molesta i Warszafski Deszcz, w dużym stopniu samowystarczalną muzycznie grupę produkcjami wsparł DJ Volt, podpisywany również jako N.R. (Niewidzialna Ręka), a całość wydało rezydujące w stolicy wydawnictwo RRX. Słuchacze i recenzenci odnotowali ewolucję we flow członków grupy. Zwłaszcza rap Borixona wydawał się ciążyć ku warszawskim MC. Suplementem do trzeciej płyty stało się wydane w 1999 roku „Ja mam to co ty”, ciekawe ze względu na próby ominięcia próbki z Czesława Niemena w utworze tytułowym (autor oryginału zareagował bowiem nań negatywnie), wymierzony w recenzenta magazynu „Klan” Tymona „Fast Food” i ośmiominutowe, nagrane wspólnie z ZIP Składem „Popatrz”. Album „Precedens” z 2000 roku, ostatni Wzgórzowy longplay wskazywał na problemy z tożsamością. Brudna produkcja, smutne sample i mentorstwo to to, czego słuchacz od rapu wtedy oczekiwał, ale chętnie funkującemu, lubiącemu poeksperymentować bandowi dziwnie taki styl nie pasował
O wiele więcej działo się na solowym debiucie Borixona, „WYP3 – Kolejna część” (2001). – Duże problemy zmusiły mnie do wyjechania z Kielc. Byłem prostym chłopakiem, który przyjechał do Warszawy, złapał trochę wiatru w żagle, nachlał się wódką i słuchał tego rapu, który był wówczas na czasie. Mieszkałem w piwnicy u Krzysztofa Kozaka, nagrywałem u niego w studio. Bardzo wówczas przyjaźniłem się z Tedem, zresztą wtedy wszyscy w RRX trzymali się razem. Robiliśmy po pijaku rap w kanciapie, a że mieliśmy siłę przebicia, to to wychodziło. Krążek jest brutalny i ordynarny, surowy, tak pijany, że niemal nieświadomy – komentuje Borixon, a łączący dwa utwory teledysk „Rap tętni / Bauns” stanowi dowód na potwierdzenie tych słów. Nietrudno się domyślić, że „Kolejna część” wywołała w branży skrajne reakcje. Podczas gdy magazyn „Klan” widział album na „wiejskich potańcówkach”, pomstując na „żenująco słabe” teksty, zin „Playa” zachwycał się z kolei luzem i tym, jak naturalny za mikrofonem jest autor. Podkłady z cykającymi hi-hatami, wyeksponowanym basem i odejście od rapu zasadniczego w treści oraz regularnego w formie nikogo nie pozostawiły obojętnym
Następne w dorobku rapera „Mam 5 gram” (2002) powstawało równolegle z epką będącą comebackiem i finalnym rozdziałem WYP3 – „Starą szkołą rapu” (2002). W rezultacie zespół mocno się podzielił, a późniejsze inspirowane przez Liroya próby reaktywacji nie zaowocowały niczym doniosłym. – Rozmawiamy sobie z Wojtasem, żeby coś tam zrobić. Donatan proponuje, żebyśmy wrócili na jego nowej płycie. Mamy jednak wątpliwości. Nie chcemy robić tego we dwóch, a kiedy spotykamy się z Radoskórem, nie ma między nami koleżeńskiej relacji, z Zajką jest podobnie – podsumowuje BRX. Jego druga solówka zwracała uwagę lepszą realizacją, ogromną przebojowością i pewnością siebie Boryckiego, który w samych tylko singlowych „Faktach” zaczepił Sokoła oraz Vienia i Pelego z Molesty. – Wiesz, my wszyscy byliśmy kolegami. Tylko ja mam specyficzny charakter i po alkoholu robię dziwne rzeczy. Nie myślałem wówczas o konsekwencjach, jechałem i cześć. Cała ta płyta to zresztą wynik grubego melanżu. Rynek nie był nasycony raperami, więc mieliśmy pieniądze, piliśmy, czuliśmy się pewnie i nie myśleliśmy o przyszłości – przyznaje Borixon. Tymczasem nad prowadzonym przez Krzysztofa Kozaka wydawnictwem zbierały się chmury. – RRX już podupadał, ratując się wydawaniem płyt wspólnie z Cameyem. I ta płyta brzmi cameyowo. Na tamte czasy to brzmienie było zajebiste – mówi Borys. Camey, wydawca i producent, miał dobre ucho do melodii, warsztat muzyczny pozwalający grać, a nie tylko układać na komputerze beaty, ale też słabość do niewybrednej muzyki tanecznej. Produkcja na „Mam 5 gram” jest zatem skuteczna, acz nie zawsze trafiająca w hiphopowe gusta. Nic to, papierkiem lakmusowym badającym otwartość i cierpliwość środowiska okazał się krążek „Hardkorowa Komercja – Nic naprawdę” (2003). To stuprocentowo bounce'owa propozycja z przekazem, który autorzy – Borixon i Onar – określili mianem „marzycielskiej fikcji”. Singlowy „Platynowy sombero”, najczęściej ściągany klip w historii portalu Hiphop.pl, jasno mówił, o co w tym wszystkim chodzi – otóż o „dziewięć dziwek w trzech domach” i „w złotej klatce tresowanego jaguara”. – HK to apogeum melanżu i całej wyjebki. Wiedzieliśmy, że ta płyta nigdy nie wyjdzie. Robiliśmy ją sobie po kawałku dla zajawki, spotykaliśmy z Onarem, piliśmy piwa, tyle. Wiesz, jaki wtedy był rynek, jacy byli raperzy, jak mocno trzymała się „ulica”. Chcieliśmy ich zaczepić. To były pojebane czasy, a nam na niczym nie zależało – tłumaczy Borycki. Album się jednak ukazał i to jako solo Borixona, a nie dzieło duetu. – Mogłem być pewny siebie, ale w pewnym momencie to finansowo klękło. Onar się wycofał, ja potrzebowałem pieniędzy, Kozak przyjechał z gotówką, z dolarami w ręce, dał mi je. Tak to poszło – wspomina Borixon
Potem raper zaproponował publice jeszcze album „Rap daje mi siłę” (2004), pamiętany głównie przez feralny wers: „Ja jestem dumny, że moja skóra jest biała” – To troszkę inny Borixon, ale ja tej płyty właściwie nie pamiętam. Może ze dwa kawałki – komentuje artysta. Następnie przedstawił ekipę Lepiej Widoczni Widocznie Lepsi, „grupę blokersów przy chuliganach kieleckich”, której trzonem był hiphopowy, aktywny jeszcze w latach 90. Projekt Hamas. Dopiero następne „Zacieram ręce dzieciak” (2006) znamionowało artystyczną ewolucję i zmianę w podejściu Borixona do rapu i życia. – Nagrałem ten krążek już w Kielcach, po powrocie ze swoich wielkich wojaży i czymś, co można by nazwać ochłonięciem, choć niczym takim w praktyce nie było. Postrzegam go jako coś dojrzalszego i lepszego – ocenia Borycki. „Tekstowo nigdy nie było lepiej, a swoboda w poruszaniu się na beacie pozostała” – pisał recenzent „Ślizgu”, narzekając równocześnie na nijakość i popowość u odpowiedzialnego za większość podkładów Dawida Gutjara. Raper cenił jednak młodego producenta. Była też druga strona medalu – po Hardkorowej Komercji mało kto chciał z nim współpracować. – Dużo przez nią straciłem. Teraz dopiero odczuwam, że gdybym na poprzednich płytach nie był tak agresywny, nie prowokował, to słuchaczom łatwiej byłoby zobaczyć w Borixonie kogoś innego – uzupełnia raper. I rzeczywiście, tak udane utwory, jak „A miało być tak pięknie”, „Dla Em” czy „Błysk” zawsze pozostaną w cieniu hedonistyczno-prowokacyjnej strony twórczości kielczanina. – Większość rzeczy robiłem nieświadomie i bez pomyślunku – wzdycha po latach Tomasz
Jego zniechęcenie do sceny narastało, acz kontakty z LWWL dodawały mu animuszu. Za ich sprawą zacieśniła się relacja Borixona z Radą, później znanym jako Kajman. Borycki wydał oficjalny debiut tego MC w założonym przez siebie wydawnictwie Juicey Juice Promotion, a rok później na sklepowe półki trafił „Semtex” (2009), wspólny projekt obydwu raperów i producenta PRWRS-a. „Świetnie i świeżo wyprodukowany album, pełen chwytliwych refrenów, ciekawych wersów i stylowych nawijek” – pisał Mateusz Natali w recenzji na Popk**er.pl, konstatując, że amerykański mainstream przenoszony jest tu na polski grunt równie dobrze jak w wypadku „Sobotażu” Soboty czy „Muzyki rozrywkowej” Pezeta. A jednak „Semtex” komercyjnie nie wypalił i Borixon zdecydował się zrobić sobie przerwę od hip-hopu. Przypomniał o sobie po trzech latach wydanym przez StoproRap albumem „Rap Not Dead” (2012). – Londyn dużo mi dał. Pojechałem tam, sporo zobaczyłem, zajarałem się tamtejszą sceną i dała mi kopa. Na poważnie wyszedłem z melanżu, serio zacząłem myśleć o życiu. Doszedłem do wniosku, że mogę zrobić coś zajebistego. I napisałem „Papierosy” – mówi Borixon. Wymowne, że singiel zaczyna się słowami: „Nienawidzę raperów i tego środowiska”. Ważne, iż odbiorcy – może nie licząc drogowców, którzy świeżo po premierze znaleźli na znakach przy trasach dojazdowych do Kielc naklejkę „Miasto Borixona” – polubili to wydawnictwo. Płyta umiejętnie odnosiła się do trendów płynących z wyspiarskich klubów, pamiętając o tym, co aktualnie dzieje się za oceanem. Gościnnie wystąpili na niej m.in. Ten Typ Mes, Gedz i Sobota, jednak główną gwiazdą pozostawał gospodarz: sporo przeżył, nabrał ironii, nie stracił natomiast poczucia humoru i swojej zawstydzającej nieraz bezpośredniości
W dobie coraz bardziej bezpardonowego podejścia do weteranów hip-hopu zapowiadany na 2014 rok longplay „New Bad Life” był pozycją wyczekiwaną. Zaprezentowany pod koniec 2013, nieskomplikowanie przebojowy i progresywny zarazem singiel „Kochasz mnie?” tylko podniósł temperaturę. „Wiele wskazuje na to, że zapowiedziana na 2014 rok płyta zabrzmi jak mroczna synteza Danny'ego Browna, Pitbulla i Flo Ridy” – przewidywał świeżo po premierze Łukasz Łachecki z portalu Porcys.com