[Zwrotka 1: Bonez]
Ciągle nie mogą mnie rozkminić, trochę techniki i człowiek się gubi
Wolą mnie winić bez żadnej przyczyny, zamiast to olać i tego nie lubić
Nie ma sprawy, bo nie będę sobie teraz tu wypruwał żył
Ale przeważnie są tak koślawi, jakby wcale nie wiedzieli czemu służy kit
Jadę dobrze i nie ma, że co chcesz, ja to dalej popchnę, stawiaj na mnie forsę
Bo jestem jak bramka zdobyta po faulach, czerwona kartka strzał w dziesiątkę
Każdy wers ma sens, lubię się bawić słowami tu nie raz
Jedyna gra słów jaką, kiedyś zrobiłeś to jak z puchaczami grałeś w pokera
Pierdolę swag wiem, że to wiesz, że jestem w grze nie po to by, przekonać Cię, że jestem w niej, by złapać fame i zgarnąć kwit
Jebem co myślisz, jebem tu wszystkich, jebem tu na to co gadasz mi szmato , bo wykładam na to
I zamiast wyleczyć swoje kompleksy, śmiecie się w necie wolą napinać
Nie moja wina, że twojej maniury nawet fryzjer nie obcina
I mogą pierdolić, że coś ich tam boli i ciągle liczyć dalej na cud
Chociaż jak myślę o nich to mój środkowy palec ma wzwód
[Refren: Bonez] x2
Poszedłem dalej bo chciałem pokazać, że można to zrobić jak się postarasz
Zdążyłem zamienić już ławkę na backstage, tylko wódka została ta sama
Dlatego nie pierdol mi lepiej o sk**ach i o tym na kogo jest teraz hype
Bo to co potrafię, już dawno temu (zweryfikowała tu scena i majk)
[Zwrotka 2: Bonez]
I jest mi z tym kurewsko dobrze, że wchodzę tutaj z pełną mocą
Bo mam flow niewiarygodne, za które tu wielu by dało się pociąć
Nie jeden by chciał, nawijać jak ja, choć nie wiem jak bym miał to w ogóle ująć
Nie chciałbym niszczyć ich marzeń jak cham, ale jak chcą to niech próbują
Zapisz to, ich rapsy to tracki komedię, a takich rozjeżdżam
Od kiedy niestety, za majka zaczęły się łapać najgorsze łaki z osiedla
Powiedz im, jeden z drugim, że przynoszą wstyd i już dziś zapłaciłem dychę na szlugi, by w końcu czymś zajęli ryj
Rap dawno temu już stracił jaja i chyba wypada jak [?]
I niby tu co drugi raper to faja i słabo to składa, a hajs zbiera
Kiedyś raperzy biegali z towarem, dzisiaj by chętnie śpiewali sopranem
Myślałeś, że się sprzedali za bezcen a oni sprzedali się taniej
I powiedz mi teraz co ja mam zrobić, sam przecież nie uratuje tej rapgry
Może się stanę tu taki jak oni, a może wypada mi stanąć do walki
Bo nie widzę szansy by to coś zmieniło, nawet jeżeli podejmę wyzwanie
Chyba zostanie tu wszystko jak było, nawet jeżeli to jebnie na amen
[Refren: Bonez] x2
Poszedłem dalej bo chciałem pokazać, że można to zrobić jak się postarasz
Zdążyłem zamienić już ławkę na backstage, tylko wódka została ta sama
Dlatego nie pierdol mi lepiej o sk**ach i o tym na kogo jest teraz hype
Bo to co potrafię, już dawno temu (zweryfikowała tu scena i majk) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]