[Zwrotka 1]
Jest tyle różnych dróg
Jest tyle różnych miejsc, w których nie byłem jeszcze
Czemu jest tu, czemu robię rap i piszę wers za wersem?
Ej, miałem to rzucić bo nic z tego nie mam
Oprócz kilku ciuchów, paru wspomnień, scena, majk
Parę bolesnych wspomnień, co palą w serce jak ogień
Jak tego nie robię to jest pusto, nic nie ma
Wciąż myślę o tobie i jak rapuję to wiesz, że o tobie
Ty, wylewałaś łzy, ja wlewałem w siebie wódę żeby moich nie zobaczył nikt
Znowu świt, myśli gonią za czymś czego nie ma, prysły sny
Jakie to jest kurwa tanie, eureka
Proste teksty prostego człowieka pisane gdzieś na kolanie
Ej, nie będę tobie nauczał o życiu
Sam robię rzeczy, których nie powinienem, bez kitu
Nic więcej mi nie pozostało, przejmę scenę
Ze mną paru ludzi, którzy czują to jak ja
Każdy z nas idzie prosto przed siebie
I stawia na siebie pomimo tych wszystkich wad
Jaki będzie wynik, kurwa, nie wiem
Ale stawiam na siebie i wiem, że zgarnę hajs
Podaj rękę, patrz mi prosto w oczy
Widzisz jak gasną z roku na rok?
Chciałbym zamknąć je w końcu, mam dosyć
Czuję lęk w duszy i zapadam się w mrok
Parę razy już myślałem, że czas zdychać
Paranoja w myślach, odchyły od normy
Każdy następny dzień jest podobny
A kiedy odchodzi pozostaje tylko cisza
[Refren x3]
Unieś wzrok do góry, wznieś ręce, sięgnij chmur
Rób swoje, człowieku, dzień po dniu
Krwawi serce, ignoruj ból, krwawi serce, ignoruj ból
[Zwrotka 2]
Mamy kilka dróg i codziennie wybieramy
Między dobrem a złem, między pracą a poddaniem
Znowu źle wybrałem, znowu koncert
A ja znowu się nachlałem i przed i po i w trakcie
Ave, PolHasz! To dla was, bracia
Obyśmy nie czekali na słońce w pasiakach
Niezła draka, niezły rozpierdol
Polują na nas i robią z życia piekło
I cokolwiek byś nie robił jest źle
Pomagasz - jest źle, zarabiasz hajsy - jest źle
Nie podoba się im to, że siedzę w domu
I palę jointa i podam komuś by się zaciągał
Nie podoba się im to, że siedzę w domu
I piszę teksty i chcę mieć święty spokój
Dobry jazz i nagram płytę roku
Jak na razie jesteś w szoku
Bo jestem lepszy niż połowa MC's
Co mają z tego dochód, gramy nadal w opór
Bogu - rasowy lew, pośród dachowych kotów
Podaj rękę, patrz mi prosto w oczy
Widzisz jak gasną z roku na rok?
Chciałbym zamknąć je w końcu, mam dosyć
Czuję lęk w duszy i zapadam się w mrok
Parę razy już myślałem, że czas zdychać
Paranoja w myślach, odchyły od normy
Każdy następny dzień jest podobny
A kiedy odchodzi pozostaje tylko cisza [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]