[Zwrotka 1] Matka mnie nauczyła jak wszystkich szanować Ojciec, jak szacunek zabić, kiedy stoisz wobec wroga Nie miałem prawdy ani kłamstwa przykładów Tylko rój interpretacji, no i wybieraj sam, chłopaku Nie chciałem widzieć w ludziach zła, a dobra nie było Jak jest to je chowają, bo tu kradną z ludzi żywioł Tylko ten mrok i pustka, to dla nich woda na młyn Nabiorą w usta jej, ja mówię - podaj nam bit Życie mnie nauczyło by na nie nie liczyć Wielu może nieść zmiany, a tego nie widzi Śmierć że tych najlepszych często nigdy nie widać Tłum ludzi na pogrzebie wyznacza tu wartość życia Nie hajs i na pewno nie stanę się taki jak Wy Mam plan i ten plan nigdy się nie sprawdzi Bo nigdy nie był do realizacji To plan świata a nie działań, bogaty w kontrasty [Refren] I każdy czyn mój i jego brak Wprowadza świat w ruch, mimo rad Abym już przestał w tym mieszać Bo co nie na mnie się zemści, to na moich dzieciach I każdy czyn mój i jego brak Chwalę mimo efektów, tyle lat Wznoszę i burzę świat pełen kontrastów I kto mi powie że to przez to życie nie ma smaku [Zwrotka 2] Nikt mnie nie poukładał, wszyscy chcieli burzyć Odp**ny na wodę, wstrząsy - ale czy na ludzi? Jak trafisz raz że tak ktoś w Ciebie uwierzy Możesz cenić brak szczęścia i się przez to cieszyć Siostra nauczyła mnie, jak spierdolić życie I dlatego wiem, czego się strzec, gdy tak przez nie idę
Mam pierwiastek mroku w sobie no i chcę by to widać było Wszyscy tak na potęgę się z nim kryją Szkoła mnie nauczyła że muszę mieć papier A nie sprecyzowali, czy dyplomy czy sałatę Strugają nas na miarę, byś wierzył w to pierwsze Jak nie pasujesz w klucz to masz oczy zamknięte Serce otwarte i już mocno wyjebane Kto tu przy mnie wymięknie, a kto przy mnie zostanie Nie rzucam ludzi na kolana chamstwem, a szczerością Nie rzuca na kolana dłużej tanie whisky z colą [Refren] [Zwrotka 3] I może byłem bierny, a wóda to nie wyjście Choć nauczyła mnie że wszyscy tutaj marzą skrycie O tym, by się uwolnić spod jarzma tłumionych emocji I niekoniecznie strzelając do ludzi w mieście z broni Kto Wam wmówił że warto nie dać się ponieść kontrastom Że kiedy starszy jesteś, to nic nie zabraniają A gdy dorosłość osiągasz, dostajesz plastik z miasta Tak samo chuja warty jak Twoja wypłata I tak przez lata tracisz chyba cząstkę siebie Ziarno do ziarna, budzisz się bez krzty wolności, wiesz że To se newrati, ale łudzisz się że jutro wreszcie To się opłaci, bo Cię czeka jeszcze więcej Kluczem do drzwi otwartych jest tu Twoja siła Byś mógł powiedzieć "wypierdalaj" temu co nie sprzyja Byś mógł powiedzieć "chodź ze mną", kiedy w niej coś widzisz I jej kazać nie iść, by nie doznała krzywdy [Refren] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]