Od pięciu lat mieszka w bloku, Czynsz zawsze płaci o czasie. Nie ma nikogo na boku, Pracuje na dworcu w kasie. Miała też kiedyś mężczyznę, Florian mu było na imię, Wkładała jego bieliznę I rękę do spodni w kinie. Od tamtej pory, niestety, Facet zniknął bez śladu, Zaczęła ściskać bilety, Podniet nie było ni razu.
Zawsze, gdy w kasie przerwa, Patrzy, co grają w kinie, Potem bilety sprzeda I tak dzień w pracy minie. W łikendy przeważnie marzy, Staje wtedy przed lustrem, Przybiera wyrazy twarzy. Co rusz jest innym bóstwem, Może, gdy po bilety Będziesz stał kiedyś z rana, Zapragniesz w życiu kasjerki Zastąpić ciało Floriana.