[Intro]
Dokładnie tak. Posłuchaj tej historii, wiesz
[Verse 1]
Tego dnia miałem nie wychodzić z domu, bo lało jak z cebra
Wyszedłbym na sekundę i bym wracał się przebrać
W Tv leciała jakaś głupia komedia
Na dodatek była jeszcze czarno-biała jak zebra
Więc, wziąłem zeszyt i zacząłem coś pisać
No a tekst miał się skleić jak włosy Elvisa
Ale jakoś op**nie szło
Napisałem tylko refren i wersom powiedziałem sio
Nagle dzwoni telefon i głos w słuchawce
Pyta się czy dziś wieczorem melanżuję w Warszawce
Mówię ,,znasz mnie zawsze chętnie wychodzę
Ale dziś jakoś balet mi nie jest po drodze"
Są takie dni kiedy chcę być sam, łapiesz?
Jedyne na co mam ochotę to na wieczorny spacer
I jechałem autobusem w drodze powrotnej
Zobaczyłem ją i wtedy serce zabiło mocniej
[Hook]
Te dni dały tlen moim płucom
Dziś oboje wiemy, że te dni już nie wrócą
Patrzymy wstecz, bo tyle za nami
Lecz ważne są tylko dni, których nie znamy
[Verse 2]
To był kolejny dzień zaraz po tym z pierwszej zwrotki
Znajoma miała pójść i nam zrobić fotki
Ej, to taki rodzaj promocji, wiesz, że
My ogarnęliśmy ją żeby zrobiła nam sesję
Więc, idziemy w miejsce, mieliśmy się spotkać
Lecz z daleka widać ją i jeszcze jakąś drugą postać
Gdy podeszliśmy zabrakło mi tlenu
Bo to była ta panna, którą widziałem dzień temu
Nie wiem czemu los rzucił mi trochę szczęścia
Bo okazało się, że ona też robi zdjęcia
Pamiętam każdą chwilę
Zamiast patrzeć w obiektyw ja patrzyłem w jej oczy na siłę
Fart chciał, ona patrzyła w moje
I chyba po tygodniu już byliśmy tu razem we dwoje
Wiem, że to chore ale czułem, że się uda
To silniejsze niż ja, zrozum serce nie sługa
[Hook]
[Verse 3]
Minęło coś koło siedmiu miesięcy od kiedy byliśmy razem
To miał być dzień, zwykły dzień, ale było inaczej
Nawet ustaliliśmy porę
Bo Mieliśmy się zobaczyć tego dnia tu w niedzielę wieczorem
Wszystko byłoby spoko, ale nadeszła piąta
I od tamtej pory urwał mi się z nią kontakt
Nie odbierała telefonu
Więc gdy nadeszła ósma sam postanowiłem wyjść z domu
Szedłem do niej wtedy przyszedł SMS
Że nie potrafi ze mną teraz gadać za żadną cenę
I wtedy pierwszy raz w środku poczułem hardcore
Więc olimpijskim tempem przybiegłem pod jej balkon
Nie chciała wyjść, rozmawiałem z jej siostrą
W rozmowie wyczułem, że nie wyjdziemy na prostą
Uczucie pękło w niej to nie ironia
I właśnie tak kończy się moja historia
[Hook]