[Zwrotka 1]
Byłem zwykłym dzieciakiem co miał marzenie
Chciałem po prostu robić ten rap i stać na scenie i to ma znaczenie
I choć wielu mówi patrz, jaka teraz gwiazda ze mnie
Cały czas tu wypływa tylko prawda ze mnie
Wiesz, nie wszedłem tu by zwęszyć forsę
Bo pamiętam początek, nawet pierwszy koncert
To był piątek, miałem siedemnaście lat i byłem gnojkiem
Ale czułem tą zajawkę, nie pieprzone pieniądze
To proste, pamiętam fresh, byłem na Moleście
Piękny dzień, kiedy Włodi wszedł na scenę czułem dreszcze
I to śmieszne, jeszcze parę osób wpadło wcześniej
Jak ja, by zrobić zdjęcie i zająć dobre miejsce
A przy barze gadałem z Pelsonem, podałem mu rękę, przybił pionę
Potem stałem w pierwszym rzędzie
I choć nawijali ja wiedziałem że tak będzie, ja nie wiedziałem że tak będzie
Teraz znają mnie wszędzie, wiesz i to piękne
Gdy na planie klipu tak się robi remix
Podbija Pelson, mówi młody gromisz przemysł
Słyszałem twoje zwrotki i nie brakuje ci weny
God damn it, to mój pierdolony czas by coś zmienić
To spełnienie marzeń, kiedy dawni idole
Mówią ci, że twoja kolei, przejąć tu kontrolę
Olej hejterów i to, w eter puść puść projekt, rób swoje
Wodę sodową zduś w porę, znów biorę to w swoje ręce
Nie muszę pytać czego chce publika
Bo wiesz, że unikam tego, chce grać jak unikat
Złego słowa nie powiem, człowiek uczy się na błędach
A historia nakazuje mi pamiętać
[Refren]
Więc pamiętam, gdy pierwszy raz chwyciłem za majk
Teraz to samo tutaj czuję na bank
Dzisiaj dzieciaki się zabiją za lajk
Gdy reszta sceny się zabija za hajs
A ja, a ja wciąż jestem taki jak wcześniej, taki jak przedtem
Wiesz wciąż jestem taki jak wcześniej, taki jak przedtem
[Zwrotka 2]
Ja pamiętam suport przed Sobotą, czułem tremę
Ale po wejściu na scenę ja uniosłem się nad ziemię
Swym marzeniem, potem na backstage'u gadka z VNM'em
Mówił ty i Sitek macie brzmienie, nieście pokolenie
Pamiętam track zabójcza broń, Tede feat
Miałem w oryginale jego siedem płyt
Wszedłem level wzwyż, Michu zrobił bit i nie żywił urazy
Choć poprawiałem zwrotkę tyle razy, że mógłby się sparzyć
Podobno zawiodłem Jacka, mamy żaden kontakt
Ale fajnie widzieć, nie hejtuje go już żaden portal
Wielu mówiło, że skusiła mnie tu w rapie forsa
Ale w tamtym czasie, ja nie miałem z tego nawet dolca
Nie traktuję ziom dawnych idoli jak rywali
Bo wychowały mnie kawałki, które nagrywali
I może kurwa jestem gościem co się ma czym chwalić
Ale ciągle mam szacunek do nich, on jest szczery, stały
Chada dzwonił, mówi zróbmy razem numer
I poczułem dumę, trafiłem do wielu ludzkich sumień
Dziś stoję przed tłumem widzę w nich odbicie siebie
Może jeden z nich to ja z pierwszej zwrotki, sam nie wiem
Next level, w oczy fanom nie kłamię
Noszę te znamię, na pamięć znam je, na zawsze zostanie na mnie
To zapisany testament, więc idę dalej
I stanę w obliczu Boga na nogach, to moja droga, amen
Nic nie jest takie same, nic nie jest takie same
Nie czekam na grę, choć mam swoje granie na czekanie
Pierdolę twoje narzekanie, które w parze kłamie
Bo w swoim życiu, mam tu jeszcze wiele zdarzeń w planie
[Refren]
[Zwrotka 3]
Byłem trzeci na OLiSie, na ścianie wisi diament
To nie moje widzimisię nic już nie jest takie same
Za hajs zrobiłem studio, lekcję gry na fortepianie
Kupiłem furę na trasę, biję pionę z każdym fanem
To dzięki wam chcę iść dalej, dzięki wam tu wytrwale gram
I szlifuję talent, żeby tym wokalem dać coś więcej
Walka o kolejny szczebel trwa, witam serdecznie
B.R.O Next level 2 [Tekst - Rap Genius Polska]