1
Kiedyś myślałem, że wszystko ma kres
Kiedyś się kończy jak śpiew
A nieskończoność to blef, który nas łączy
Miłość to więcej niż seks
Jeżeli wątpisz to wiem, że zamiast serca wkładałeś fiuta w związki
To jak na polskim wiersz, posłuchaj
Tej niepewności, która znowu szepcze Ci do ucha
Że może to wszystko ma sens, może to absurd
A może to tylko szept i echo wiatru
Mówisz szkoda mi czasu kiedy gonie za flotą
Lecz chyba czujesz to coś gdy wasze dłonie się splotą
I wiem, czułem to samo, dziwna sprawa
I sęk w tym, zamiast się cieszyć jest obawa i lęk
Dziś rozumiem więcej, chęć to nasze prawo
Obawa rodzi lęk, a lęk rodzi ciekawość
Więc zaciekawiony nią spacerujesz myślą
Czy oddać ją przeszłości czy czekać z nią na przyszłość
Czas mija szybko, próbujemy żyć
Bo fundamenty rosną gdy budujemy bliskość
Zaczynasz kumać, że jej ciało to nie wszystko
A długa rozmowa z nią jest jak mentalny „pit stop”
Mam wątpliwości co tak naprawdę czuję
Choć pragnę wolności, ciągle jej potrzebuje
Może na pozór to mi dalej się wydaje
Lecz w uczuciach jak na morzu, fala rodzi falę
[Refren]
Jeśli chcesz mi coś powiedzieć to mów
Albo zamiast słów, też użyj ust
Chodź bliżej, spójrz, patrzę w oczy, nie w biust
Bo widzę w Tobie więcej od snu
Dopóki w nas
Tutaj siedzi niepewność
Wszystko co mamy między nami to niepewność
Czy dwie osoby mogą tutaj tworzyć jedność
Tak, bo ta niepewność jest tylko częścią nas
W nas siedzi niepewność
Wszystko co mamy między nami to niepewność
Czy dwie osoby mogą tutaj tworzyć jedność
Tak, bo ta niepewność jest tylko częścią nas
Gdy prosi byś ja pocałował czujesz się jakoś dziwnie
Jakbyś się angażował i czuł że to jest silne
Odczuwasz ciepło, choć jej dłonie są zimne
Lecz przy niej jakby wszystko jest całkiem inne
Winne są tylko oczy, połykają jej kształt
Kiedy w nocy nabierasz ochoty na więź ciał
Chcesz ją brać, nie chcesz się nią dzielić
Kiedy rozebrana na pościeli mówi: „Przejmij stery”
Kochasz to, czujesz ciarki po chwili
Kiedy rozpalona Tobą kładzie wargi na szyi
To nie żarty, mówi Ci że jesteś tego warty
I że widzi to że tylko Ty grasz w otwarte karty
„Nie czuje skruchy” mówisz do niej szeptem
Bo ludzie wierzą w spotkanie gdzieś na drodze
I choć jej ciuchy na niej leżą świetnie
To jeszcze lepiej leżą u Ciebie na podłodze
Ciągle myślisz co dalej? Gdzie to zajdzie?
Na stałe? Czy naprawdę? To dziś jest tego warte!
Widzisz ją kiedy oczy masz otwarte
Lecz ona wciąż nie znika nawet kiedy je zamkniesz
Czego pragniesz? To pytanie Cię męczy
Gdy chcesz powiedzieć stop, zęby blokują język
Czujesz coś, dostrzegasz te więzy
I chyba jest za późno by móc to przezwyciężyć
Miłość na raty to nie to, daję słowo
Lecz kupiłeś jej kwiaty by czuła się wyjątkowo, przy Tobie
To na pozór daje wiarę
A w uczuciach jak na morzu, fala rodzi falę
[Refren]
- Kochasz mnie?
- Czemu pytasz? Nie widzisz że szybciej oddycham przy Tobie?
- Wiem, słychać to wyraźnie lecz powiedz, co siedzi teraz w Twojej głowie?
- Ty