[Zwrotka 1: Rado Radosny]
What da f**? Będę teraz gadać jak
I'm a hustla, I'm a hustla
Nowe Sławy, uhh, czekali ponoć fani
I wszyscy klaszczą jakby wylądowali
Biegam sobie obok, no bo widzę że tu nie ma się już o co ścigać
A wyjebałem cię na starcie; okno życia
Człowiek sztos - nowa linia odzieżowa wyjdzie na wypasie
Mam koszulki na stanie, tak jak Widzew 2-13
Biją się o to, która będzie następna w kolejce
Jak nie masz opony zapisuję cię w kalendarz; Pirelli
Biją się o to kto mnie odwiezie w nocy do domu, z miasta, po wódce
Taxi, policja, taxi, policja, taxi, policja; walka kogutów
Mówią, że Radek się tu na złe generalnie zmienił
A ja wiem swoje, man, dobrze się zachowałem; Lenin
Ludzie sztosy, mamy szacun u bliskich
A więc morda szmato; Całun Turyński
[Refren x2]
S! Człowiek Sztos
Z! Człowiek sztos
T! Mówią, mówią, mówią na mnie Człowiek Sztos
O! Człowiek Sztos
S! Człowiek Sztos
Mówią, mówią, mówią, mówią, mówią na mnie Człowiek Sztos
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Wbijam na projekt i znowu przegiąłem
Bo już nie panuję nad telekinezą
Mam tyle energii, że przyciągam tłumy
Bo już nie panuję nad telekinezą
Otworzę im umysł, posuwam tę branżę
Bo już nie panuję nad telekinezą
Dobra wystarczy, mów, że nadchodzę
I dawaj mi sos za nagrodę Randiego
Ich kłamstwo tylko mnie leczy z kompleksów
A cały ten rap jest jak efekt placebo
Tu przegrana nie wchodzi w grę
Que, mnie nie zamienisz na Bereszyńskiego
A karma wraca, więc czuję się
Jakbym codziennie przelewał na szczytny cel coś
"Zjeść 2-0-1-4" Ehe, akurat mam cheat meal day, whoa, sztos
Rap działa deca z clenem, jeżeli mam mierzyć siłę na zamiary
Przechodzę pojęcie, odbiegam od normy - tak się robi interwały
Mówi mi Coleman, taką wolę mam, że nie wyjdziesz cały jak chcesz z nami ciąć, nie ta droga
Albo polej nam, albo olej nas, tak mi mija czas w tej wylęgarni os, dawaj soga
Żyję jak bajer z Bel-Air, poczekaj, tylko zaznaczę teren
Mam straszną frajdę, gdy ich zapał zgaśnie i czują się jak Ghostrider po Ice Bucket Challenge
Jak wolisz niewolę, to se siedź w potrzasku, siedź w potrzasku
Tak się to robi, dla tych inwalidów mój rap to schody, sorry, nie ma podjazdu, Que
[Refren x2]
[Zwrotka 3: Astek]
Dzwonię do Filona, mówię "dajesz beat", on daje sztosa
Jarek sfinks, miałem nosa
Quebonafide, Rado Radosny, Astek, wysyłamy RapGenius na nowy hosting
Piszemy najlepsze metafory, nawet kiedy je piszemy na kolanie; Guns' n Roses
Leć chujowo swoje tanie linie; Ryan Air, a
Ja robię raban jedną linią; La Linea
Sponsor łachy nie robi, łachy mi robi
Mamy szyk, z szykiem ty masz problem jak mistrz Joda
Polska scena umiera, nie kiwnę nawet małym palcem, dziwko
Jest za ciężki, bo mam w nim, kurwa, cały hip-hop
Jest za ciężki, uhh, toteż mi kiwać się, kurwa, nie chce
Jest za ciężki, bo wokół niego owinąłem najlepsze niunie w mieście, uhh
Mam plecy na mieście, nie podskakuj mi
A gdzie są twoje plecy?; Światowid
Zatem nim skończysz na plecach, dzieciak
Przestań tu zgrywać twardziela; backup
Zarabiamy papę na etacie i na rapie
Cała kasa wylatuje prosto do Genewy
Zero drobnych, zero zdrobnień, to nie przelewki, to przelewy
Sztoos, uhh, coco jambo, baja bongo, disco
Psooom się nie kłaniam, a witam się z gąską; Trybson
łoo, podsunąłem kratki tym raperom z Polski
Więc jak kiedyś będę psem, to tylko trendsetterem szkockim
Ludzie sztosy, autografy, flesze, zdjęcia na Facebooka
Każda szmata chce być w kadrze; Jarek Smuda
[Refren x2] [Tekst - Rap Genius Polska]