[Zwrotka 1: Fu]
Pokrzyczę jak 1 styczeń nowy epizod
Chcę myśleć, że się bliskim cele zbliżą
Przyglądać się ludziom, a nie krzyżom w ogrodzie przy parafii
Oby was chłopaki szlag nie trafił i oby nas nie trafił
Raczej my trafimy w szlaki nie odwrotnie
Za kulisami Shakiry ździry, każda chętnie połknie
Gra świateł w pościgu do przygód, wygód
W pościgu do ważnych figur o zdobyć życie, zdobyć szatę
Zrobić się na szlachtę chcieli
Wszystkie bombki chuj strzelił
To nie to czego byśmy chcieli
Ja piję zdrówko moich wierzycieli
Zdrówko jest przepustką, a więc opróżnijmy kielich
Za lepsze jutro, za to by jasne barwy pokryły płótno
Zanim przewód mi utną powiem krótko
Trudno, co się zdarzy to się zdarzy
Zdrowie i marzenia to mój azyl
[Refren x2: Fu]
Zgadzam się, rzeczywistość bywa blada
Skradam się kiedy los chce mnie poskładać
W kierunku oazy zawsze można marzyć
To jest to co posiadam - azyl
[Zwrotka 2: Pono]
Rzeczywistość realna do której muszę się dostosować
Pracować, na życie zarabiać, nie próżnować
Kombinować żeby nie zwariować
Szczęściem mnie życie nie obdarzy
To co posiadam w głowie to mój azyl
Lepiej niech to się uda, bo teoretyczne rozważania
Legną w gruzach, utną mi ostatnią cząstkę nadziei
Mam nadzieję, że to wszystko się w końcu kiedyś zmieni
I będę z tego dumny, bo [?] graczem jestem
Rozumny, bo liczą się, chłopaku, normy
Lepiej być skromnym, pracować na siebie
Niż udawać wielkiego i nie mieć na chleb
Lepiej być do przodu niż cofać wstecz
Zachłanności stawić czoło i powiedzieć precz
Pełne unicestwienie i mój azyl to zabezpieczenie
Pełne Zet, mocny dźwięk
W ciszy uspokoić, zabić lęk na wielką skalę
W tej scenografii przytaczam swoje detale
[Zwrotka 2: Liber]
Nic mi nie odbierze to w co wierzę i tą właśnie wiarę szerzę
Wiara w siebie, bo nikt nie wie ile jest naprawdę wart
Co dzień start, mówisz fart niech mi dziś dopiszę
Bo inaczej wiszę, ja to słyszę i dlatego piszę o tym
Że ciszę, spokój wokół traktuj jak ten złoty
Otrzymany w spadku track, to jak szalupa na statku
Traktuj to jak swój azyl, to jak powrót do bazy
Gdzie powracałeś wiele razy, azyl to miejsce gdzie marzysz
[Zwrotka 3: Doniu]
Kiedy nie widzę wyjścia, kiedy nie mogę oddychać
Kiedy siada mi psycha, kiedy nie mogę zasypiać
Mam tylko trzy wyspy kiedy już nie daję rady
Rap, kobieta i przyjaźń to mój azyl
Jeśli nie możesz iść, jeśli żal zalewa serce
Bo chciałbyś więcej niż ci pozwalają ręce
To diabeł w kolejce stanął już po twoje grzechy
Znajdź swój azyl, poznaj od dechy do dechy
[Refren x4: Fu]
Zgadzam się, rzeczywistość bywa blada
Skradam się kiedy los chce mnie poskładać
W kierunku oazy zawsze można marzyć
To jest to co posiadam - azyl [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]