W Petersburgu noc na dachy pada z nieba
żal mi serce rwie
Pies przybłęda nie tknął nawet skórki chleba
Którą podzieliłem się
Książę Igor rozpędza Twoje smutki
Ja z rewolwerem nad szklanką czystej wódki
Usiadł czarny kruk na dachach Petersburga
Niech to wszystko szlag
X2
Za horyzont lecą ptaki ślepe
A ja jedno wiem
Wzdychasz duszo, mój szeroki stepie
Już ostatnim tchem
Mego żalu bezkresność niewymowna
To Twoja wina Nadieżdo Iwanowna
To Twoja wina, że mnie jutro znajdą
Z przestrzelonym łbem
X2