Słodycz jego ust
Smakowała w tańcu
Trochę gniótł ją w biust
Gruby, złoty łańcuch
On jej obiecał gwiazdkę z nieba
Że zestrzeli sztuczny kwiat
Że po sezonie sprzeda kebab
I że wyruszą razem w świat...
Spójrzże na mnie, ejże
No weźże, płyńże do mnie wpław
Ja ci się obejrzę
Królowo nadbałtyckich raf!
Spójrzże na mnie, ejże
No weźże, płyńże do mnie wpław
Ja ci się obejrzę
Królowo nadbałtyckich raf!
Ona mu co dnia
Muszli sznur nawleka
Mówi mu, że ma
Odlotowy siekacz
Że kilogramów parę zgubi
Że pieniędzy będzie dość
I że jej mąż go też polubi
Bo w sumie to w porządku gość
Spójrzże na mnie, ejże
No weźże, płyńże do mnie wpław
Ja ci się obejrzę
Królowo nadbałtyckich raf!
Spójrzże na mnie, ejże
No weźże, płyńże do mnie wpław
Ja ci się obejrzę
Królowo nadbałtyckich raf!
Chociaż trochę żal
Skończy się jak zwykle
On odjedzie w dal
Czarnym motocyklem
Jeszcze go kiedyś spotka w windzie
I bez emocji da mu w twarz
Bo przecież wie, że on gdzie indziej
Na setkach innych polskich plaż...
Spójrzże na mnie, ejże
No weźże, płyńże do mnie wpław
Ja ci się obejrzę
Królowo podkarpackich raf!
Spójrzże na mnie ejże
No weźże płyńże do mnie w pław
Ja ci się obejrzę
Królowo świętokrzyskich raf...
Ja ci się obejrzę
Królowo mazowieckich raf...
Ja ci się obejrzę
Królowo warmińsko-mazurskich raf...
Ja ci się obejrzę
Królowo górnośląskich raf...
Ja ci się obejrzę
Królowo białowieskich raf...