[Zwrotka 1]
Jedyne co słyszę to oklaski
Jedyne co widzę to te puste laski
Jedyne co czuje to smród łaski
Patrzę na przyjaciół widzę maski
Mamy swoje życia ale coś nas...
Spaja w całość mimo że wokół kwas
Tyle pomysłów co ma drzew w sobie las
Znów się nie odzywasz a ja liczę czas
Czemu znów głowa nie daje mi spać
Każe słowa na strony przelewać
Weźcie się zlitujcie kurwa mać
Niby przyjaciele są tylko ich nie widać
Wszyscy zajęci szkoła, praca
A ja mam emocjonalnego kaca
Gasnę, a świeciłem jak raca
Skoro to praca to gdzie moja płaca
[Refren x2]
Minęły zaledwie dwa lata
Niby to mało ale widzę kata
Była do spłacenia duszy ostatnia rata
Ale nie miałem kasy i czarna szata
[Zwrotka 2]
A może wyjść i to wszystko rzucić
Wyjść z domu nigdy nie wrócić
Nigdy się nie odezwać, nie kłócić
Skoczyć z wiaduktu, wesoło nucić
Jak ciotka wsiąść ślub z dnia na dzień
A potem rozby patrzeć na życia cień
Położyć się w trumnie, i zasnąć jak leń
Się nie obudzić umrzeć od uzależnień
Patrzeć na jej zdjęcia, ciąć swoją pikawe
I tłumaczyć, że walczyłem o sławę
Potem się ubić w trupa i zajarać trawę
Ugotować i zjeść trującą strawę
Chciałem poczuć coś więcej niż chłód
Poczuć cudze serce, a czuje lód
To że się jeszcze odzywasz to cud
Dopisz sobie resztę zadaje ci trud
[Refren x2]
Minęły zaledwie dwa lata
Niby to mało ale widzę kata
Była do spłacenia duszy ostatnia rata
Ale nie miałem kasy i czarna szata