Mam swoją rudą przy boku, nie zostawie jej
Każdy chce znaleźć spokój, mała nie bój się
Może znajde gdzieś, pomiędzy Twin Peaks
Ufam jej, choć mój ból dawno pękł #Judas Priest
Tak wiem, lata 90-te o nich właśnie śnie
Co ja mogę kumać z nich, pamiętam jak przez mgłę
Czuje się jak Herkules po herze, która truję mnie
Pochłania jezioro marzeń, to dla mnie powszedni chleb
LSD to fejk, codziennie w lustrze widzę zordona wiesz
żadna transformacja nie pomaga, może robie to źle
Bronie więc jak strażnik tego co w głębi chce
Ale buch przykleił mnie do krzesła jak Spider-Men
Może za późno, żeby wrócić tam
Może za późno, żeby cofnąć czas
Słyszę głosy, które mówią, że wcale to nie tak
żeby dawniej było lepiej, nie możemy tego sprawdzić f**
I nie mogę znów wstać
(nie mogę) we własne dłonie wziąć świat
(nie mogę) a może po prostu za dużo tych spraw
A ja upizgany przestałem się z tego śmiać
Chce tylko skręcić bata, potem poleżeć se
Z tych marzeń, budze się, sam w pokoju, joint rozjebał mnie
Chciałbym widzieć miłą twarz, ale nie wiem gdzie
Chciałbym z nią pogadać, same przepite ryje otaczaja mnie
Nie mówie, że to źle, lubie mą homeostaze lecz
Chce poczuć jakieś bodźce, które sprowokują, że
Będę wiedział, co i jak i gdzie i z kim
A każdy mój krok to nie kolejny zmarnowany czyn
Chciałbym, odczuwać te same emocje na codzień
Jak te, które podczas seriali krążą w mej głowie
Zaburzony człowiek, duszą w swojej stronie
Dusi ciągle to w sobie, dym wypuszczam nosem
Długa wędrówka, trzeba zamknąć gwiezdne wrota
Z tymi co była kosa, zostanie ta sama kosa
Nawet Dr. Who nie znajdzie mnie bo nie wie gdzie
Ocknąłem się na tej samej kanapie z przyjaciółmi, cześć
Może za późno, żeby wrócić tam
Może za późno, żeby cofnąć czas
Słyszę głosy, które mówią, że wcale to nie tak
żeby dawniej było lepiej, nie możemy tego sprawdzić f**
I nie mogę znów wstać
(nie mogę) we własne dłonie wziąć świat
(nie mogę) a może po prostu za dużo tych spraw
A ja upizgany przestałem się z tego śmiać