Nie chcę mówić o tym ile słów użyję w tym
Nie odpowiem znów, poznaj czeski film
O, poznaj myśli me uwierz (uwierz)
Słowa są odbiciem w lustrze
Nie mogę obiecywać, że nastąpi już finał
że płyta, że koncert, choć krótka jest lista..
To wiem, że jestem tu nie bez powodu
A koniec, końców kiedyś ruszę do przodu
Chimeryczne rady, chcą być jak kuriozum
A do fenomenu im daleko po prostu
Ugotuj z swych myśli najlepsze sympozjum
A tłum to doceni nie kupi kota w worku
A, ci najgłupsi wiedzą więcej
A prokrastynacja to ich zajęcie
Fantazm pierwszej ligi, proszę dajcie chwilę
Bo dla scen komicznych przecież tylko żyje
Flow jest kiepskie, rymy są kiepskie
Tyś najlepszy panie no przecież
Uciekłam z kuchni, gdzie moje miejsce
Pozdro i szacun za takie podejście
O, kursywą zapisuje szczęście
Bo pochyłe sytuacje, to najlepsze lekcje
Aa, nie pytaj mnie kiedy płyta wreszcie
Bo, sukces drabiną jest na której jestem
Po której wejście z rękoma w kieszeni
Doprowadzi do upadku, który nic nie zmieni
Nie słucham tych głosów gdy mówią idź do przodu
I nie chcę odkrywać nowych lądów
Posiadam swój kontur, oprawę, wiem przecież
Że gdy jest dobrze, to może być lepiej
A, wersów swoich mam kolekcję tak
One czekają na lepsze wejście
Za dzień, za miesiąc, za rok, trzy parę
Bo gdy widzę ręce w górze – to posiadam satysfakcję
Słowa, kładę na miarę, tworzę nową poezję
Poznałam już upadek, a teraz lecę, (lecę)
Podnoszę obecnie frekwencję tak lepiej
Choć jak każda kobieta mam zdanie często zmienne
Wyrzucę, wypieprzę, napiszę, nagram, zdejmę
Założę, odwrócę, tysiąc pozycji w niebie
Choć brzmienia są gorące jakbyśmy byli w piekle
A wersy kręcę jak w wierzy złotowłosa przędze
Słowa przelewam, leję, większość to czysty tester
Bo gdy w końcu wydam płytę to w całości to rozpieprzę
Nie chcę mówić o tym ile słów użyję w tym
Nie odpowiem znów, poznaj czeski film
O, poznaj myśli me uwierz (uwierz)
Słowa są odbiciem w lustrze
Nie pytaj mnie kiedy płyta wreszcie
Bo, sukces drabiną jest na której jestem
Po której wejście z rękoma w kieszeni
Doprowadzi do upadku, który nic nie zmieni
Słowa, kładę na miarę, tworzę nową poezję
Poznałam już upadek, a teraz lecę, (lecę)
Podnoszę obecnie frekwencję tak lepiej
Choć jak każda kobieta mam zdanie często zmienne
Wyrzucę, wypieprzę, napiszę, nagram, zdejmę
Założę, odwrócę, tysiąc pozycji w niebie
Choć brzmienia są gorące jakbyśmy byli w piekle
A wersy kręcę jak w wierzy złotowłosa przędze