Chcieliśmy zdobyć te gwiazdy już dawno
I kto by pomyślał, że one też spadną
Mówili na darmo marzenia Ci skradną
Bez pereł na szyi nie będzie Ci łatwo
Wyryć tę ścianę i w pełni się uzbroić
Ponosić skutki chodź posmak jest gorzki
Biec przez dym w drodze do zorzy
Gdzie barwa zwycięstwa posiada Twój koloryt
Wiatr muska Ci włosy i szarpie za kosmyk
A róża bez kolców dziś rani Ci oczy
Jak śmiech przez łzy, temat wydaje się szorstki
I czy masz motywację by dalej za tym gonić?
To miejsce gdzie serce nabiera prędkości
A strach już nie sprawia, że miękną Ci nogi
Gdzie myśli stają się obdukcją tej nocy
Ślepo wierząc w szanse, teraz je policz!
I znowu wzniesiemy te flaszki ku górze
I zatrzymamy czas nie myśląc co później
Tym bardziej o jutrze, nieważne gdzie pójdziesz
Niech żyje ten bal,odegraj tu sztukę
Etanol niech dzisiaj rozmyje Ci oczy
Gdzie światopogląd wydaje się wąski
Jak czarny goniec będziesz dziś kroczyć
Korki na umyśle tylko tej nocy
Mieszamy sentyment z tym czego warto
Gdzie kolejny łyk jest do tyłu kartą
Odcinka i wdech na kilka tych godzin
I zero kontaktu gdy gubimy wątki
Powietrze jest lekkie tak ciało jest lekkie
Organizm odmawia Ty pragniesz znów więcej
I myśli sumienne, gdy wszystko jest grzeszne
I ostatnia myśl, że mogło być lepiej
I pieprzyć ten toast nie działa dziś serce
Następne godziny to już obojętne
Nie zapamiętasz nic i może to lepiej
Bo nigdy nie będzie tak jak wcześniej
Zamglone zmysły chcą tutaj zostać
A droga wydaje się zupełnie prosta
A punkt oparcia czeka Cię jutro
A start był zły a grunt to.. walczyć
I co?! Cały świat jest oszustwem
Bo wczoraj odbiłeś a dziś czujesz pustkę
Gdy ciągnie Cię w próżnię, ambicje są rożne
Co widzisz co, gdy stoisz przed lustrem
Zamknięte oczy, emocje ukryte
Bo wstydzisz się tego kim wczoraj byłeś
Jak statek widmo, plany rozmyte
Czas nakreślić szlak którym idziesz
Iiii.. Nie dajmy się tej burzy
Obliczmy X w tej pieprzonej funkcji
I nie trać chwil i żyj tak jak lubisz
I doceniaj nawet ułamek sekundy
Czas będzie sumą samych poświęceń
Działania w afekcie opuszczą twe ręce
Rozumiesz to gdy cele są święte
Potencjał masz wielki tego możesz być pewien
Nie ostygnie wiara, nowy balans
A powierzchnia jak nigdy robi się gładka
Co dałeś to wróci, gdzieś jest karma
I gdy ruszysz do przodu, poczujesz, że latasz
Chcieliśmy zdobyć te gwiazdy już dawno
I kto by pomyślał, że one też spadną
Mówili na darmo marzenia Ci skradną
Bez pereł na szyi nie będzie Ci łatwo
Iiii.. Nie dajmy się tej burzy
Obliczmy X w tej pieprzonej funkcji
I nie trać chwil i żyj tak jak lubisz
I doceniaj nawet ułamek sekundy
I znowu wzniesiemy te flaszki ku górze
I zatrzymamy czas nie myśląc co później
Tym bardziej o jutrze, nieważne gdzie pójdziesz
Niech żyje ten bal,odegraj tu sztukę
Zamglone zmysły chcą tutaj zostać
A droga wydaje się zupełnie prosta
A punkt oparcia czeka Cię jutro
A start był zły a grunt to.. walczyć