[Verse 1] Respo
Godzina pracy godzinie pracy nie równa
Zamiast kawału pracy i treści dają kawał gówna
Chcą z ziemią wszystko zrównać, tryb do celu po trupach
Plus kurwa zapychacze o wypiętych gołych dupach
Nie chce upaść tak nisko, no bez kitu zły dotyk
Ak głęboko w podziemiu że od jądra ziemi parzą stopy
Weź do roboty się to wszystko z czasem styknie
Bez wciskania ciemnoty, rap o czymś, dobitnie
Nawet jak minimalistycznie, to środek złoty
Ty wytkniesz mi ilość, Co chcesz jak pies rozliczać mnie że nie ważne jest czy to sztuka czy kilo?
Mam pisać tylko po to, żeby było? Co? tej
Tworzymy nową jakość, możesz powiedzieć ziomkom
Że jak Bękarty są w formie to wersy wjeżdżają mocno
Nastaw se nową ostrość jak jeszcze tego nie widzisz
Od nas nie dostaniesz czegoś, czego będziemy się wstydzić
[Verse 2] Alpha
Godziny w pracy godziny w kabinie w studio
Nie obchodzi mnie już własny image tworze własne jutro
Skoro dzisiaj własne siły wnoszę by dać rap podwórkom
Kiedy innym własne czyny przeszkadzają patrzeć w lustro
Czemu miałbym w każdej chwili utożsamiać rap z gotówką
Chce byś kombinacje sk**i utożsamiał z każdą czwórka
Mimo komplikacji wbiliśmy tu z Respo w twardy grunt
Swoje przesłanki by filling dać w kawałki dojrzalszy ciut
Niż zdobywanie rap gry w chwile czy inny gówniarski bunt co
Powiesz matce gdy ci każe w końcu z własnych nabyć ciuch bo
Nie rozumie ze synalek wozi się jak polski Schoolboy
Wiesz w tekstach stoi z towarem na przerwach handel drożdżówką
Na przypale nie znajdziesz tu ceny brutto
Kompilacja naszych zalet nie zalew bagna jak woodstock
Minimalizm bo z umiarem dajemy ci świeże gówno
Wbrew temu co się sprzedaje i czyni ta scenę wtórną