[Zwrotka 1: Bonson] O hipokryzji coś mi cisną pizdy Bo kurwa głośno mówię o tym, o czym myślą wszyscy Hip-hop click click, follow-up siada jeden jak parol Bo wyglądasz jak pedał i nawijasz tak samo, sayo Jak przestanę pić, popełnię samobójstwo A jak nie przestanę, dowiem się, że coś nie halo z trzustką Chuj w to, wracam z połówką na podwórko A jak chcesz nam coś zarzucić, no to weź nam zarzuć dwójką Żaden wygryw, raczej sen osiedli zwykłych Gdzie chłopaki tylko ładnie żyć chcą, nie wciąż prężyć witki Ty weź ich wykpij za to, że już się im nie chce wstydzić A dobre ciuchy widzieć w szafach chcą, a nie przez szyby Zamiast się zająć życiem, poświęciłem czas dla rap gry A kurwa gnoje chcą zarzucić mi tu brak zajawki To ja pierdolę wasz szacunek, dawaj hajs na Nike Już za te propsy mi się nie chce stawać w szranki, pedały [Refren: Bonson] To wszystko poszło w złą stronę, trzeba łapać za ster Jak chcesz mi przeszkodzić, to powalczę Nie będę brał już tych prochów na sen Prawie przespałem swoją szansę To Almost Famous, suko, krew na butach, smród gorzały Nie weszło pierwszym razem? Nie ma sprawy, wróć poprawić [Zwrotka 2: LaikIke 1] Leszcze chcą mi coś powiedzieć i cię budzą średnio Mam ich zdanie w chuju tak, jak miałem grubo przed dwudziestką Mówili, że podziemie to jak gibać się na stryczku Siedem lat rucham scenę trzema minutami w styczniu Chcą mnie zabić, bo myślę sam, taki stan Jakby mnie wyjebał system, też bym pewnie czytał wspak Szary cement w baniach, nie wierzę twoim oczom Nie chcę wiedzieć, o czym gadasz i z kim i kurwa po co Nie walczę o prawdę, manifestuję pogląd Że jak staje się przed majkiem, trzeba ją mówić non stop Niejeden się tu zesrał, jak mu kark kazał kucać Teraz myśli, że ma przejścia z Mara Salvatrucha Ty weź wypierdalaj, jak cię złamała przemoc I nie kupuj naszych płyt, skocz z centralnego U nas świat ledwo zipie, zawsze jest za pięć wojna Z naszej perspektywy, typie, i tak leżysz na Powązkach [Refren: LaikIke1] To wszystko poszło w złą stronę, trzeba łapać za ster Jak chcesz mi przeszkodzić, to powalczę Nie będę brał już tych prochów na sen Prawie przespałem swoją szansę To joint od Almost Famous, zamknij koparę Jakbym chciał mieć promo w Step Rec., to bym nagrał z Onarem Jakbym chciał tu Onara, możesz wjebać mi kosę Nawet się nie będę wzbraniał, pójdę za ciosem [Zwrotka 3: LaikIke1] Chuj wam w dupę, pedały, za słuchanie rapu z pizdy I możemy tak powiedzieć, bo nie o to walczyliśmy Żadne bagnety na broń, nie wycieram mordy krzywdą Wchodzę na ubite pole i zasiewam na nim rżysko Skończ mnie wkurwiać, budzisz we mnie chamstwo A jak nie znajdę obucha, to cię trafię bałałajką Cokolwiek, byle moi ludzie mieli lepiej Jak chcesz, to chodź na sztukę, i tak kurwa odklepiesz Czuję wiarę w nas jak nigdy przedtem I ta płyta to ulica w tym skorumpowanym mieście Jebać dobrą i złą prasę, tu przekręcą i tak Jakbym był dziennikarzem, też bym pewnie pisał wspak [Zwrotka 4: Bonson] Mój ziom miał urlop, bo się trochę nażarł, to się zdarza Nocna zmiana, parę kroków od cmentarza, to się zdarza Jak się dajesz ponieść, to przepadasz To cię zjada od środka, bez komentarza, to się zdarza Trochę siana noszę w sztanach, ale stare śmieci Tak się kręci, co twój młodszy brachol ma w mp3? Dwa koła po 25, spoko, łykasz łatwo pięć dych I tak se rzeźbisz, a tu konkurencja wcale nie śpi To same gęby wstrętne, każdy tylko pręży mięśnie Kiepski western, gdzieś słyszałeś, wiesz, kim jestem Blizna szpeci gębę, uciułany giecik, bang, bang Ty, no kurwa dawaj siano, pieprzyć respekt Wow, poszła seria, propsa zbieram Dobra, teraz se to kitraj do klasera A jak chcesz głos zabierać, no to se hypemana stulaj Albo jest siema albo nie ma, chuj, jak się nazywasz Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska