[Verse 1: Eldo] Zniknęli już idole, bohaterowie zeszłych wojen Odeszli z pamięci ludzi, ich sławę zabrało morze Nowi, choć ciągle świecą na firmamencie nieba Jak my, zmienią się w piasek, który zmyje ulewa W książkach nikt nie wspomni, ludzie już nie chcą czytać To świat groteski, głosu rozsądku już nie słychać Nie ma już bohaterów, teraz królem jest błazen Teraz jest cool, luźno, super, bomba zniszczono powagę Sprawiedliwość ma oczy i fiskalną kasę Podstawowe wartości spłonęły jak papier Usiadłem na tym brzegu, woda koiła ból wędrówki Słuchałem krzyku mew i widziałem w tym ludzi Kto głośniej, kto lepiej, to niekończący się wyścig W tych czasach cwaniactwo i spryt to podstawy etyki Szukałem w sobie podobnych, dlatego boli to tak mocno Żeby nie zwariować trzeba uciec w samotność Tylu nam ludzi podobnych wierzyło w świat idealny Dziś nie ma nic, sami jesteśmy na tej plaży [Verse 2: Eldo] Traciliśmy nadzieję, idąc pod prąd tak silny Za rękę z bezczelnością, wiesz... sami przeciw wszystkim To nie jest serial, tu nadzieja umarła Ten świat to farsa, wolę lśnić czy spłonąć jak zapałka Błysnąć chociaż na chwilę, by ogrzać chłód tej nocy Może dam życie, energię, by znowu sens zdobyć W mieście, gdzie każdy róg oblepia nachalnie cywilizacja Ktoś o tym świecie zapomniał, nie wysłał nam światła I mimo świadomości, że stoję na czymś twardym Czuję jakby piasek na plaży, nikt nie zabroni mi marzyć Wędrować tak długo, aż sens i spokój znajdę Z bohaterami z Olimpu siedzieć i pić grappe Znaleźć to coś, co piętnowano kiedyś jako szaleństwo Odnaleźć Boga, bezpieczeństwo i przywrócić szlachetność To technopolis mnie męczy Wysysa z krwią rozsądek, zwiększa się świata majątek Lecz coraz bardziej znika człowiek Tylko w snach mnie tu nie ma I tylko w snach czuję radość Otwieram oczy i zamiast plaży znów miasto [Verse 3: Eldo] Chcę byś wysłuchał tych słów, o jedno proszę, pozwól Znajdź w sobie siłę na dobro, na wiedzę i na rozum Zatrzymajmy się w pędzie, nikt nie pamięta po co biegnie Czy na pewno po szczęście, czy sam bieg nie jest biegu sensem Nic nie jest pewne, ja przecież sam wciąż pytam Szukam sposobu, by kiedyś polecieć jak Ikar Na skrzydłach tej wolności I jeśli mam jak on spaść, to spadnę jak on Ale szczęśliwy, bo żyłem naprawdę [Tekst - Rap Genius Polska]