Za gniew Za krew Która się w żyłach pieni Rozdrapując blizny O których nie pamiętam Zamykam oczy zatapiam się W samodestrukcji odmętach Otom jest Tak twardy Tak pusty Jak łupina zgniłego orzecha Zatracam się Pamiętając jedynie o popełnionych wspólnie grzechach Dlaczego? Po co? Co dalej? Nie wiem. Kochać i tak nie przestanę