Abel (PL) - Hey lyrics

Published

0 270 0

Abel (PL) - Hey lyrics

[Verse 1: ABEL] Zacząłem nowe życie, mów mi młody bóg Martwią się o mnie rodzice, luz Pamiętajcie, że mam swój mózg Mam swoją rodzinę, tylko skrzywdź ją - zabiję Na co dzień jedynie w słowie chowam sztylet Nie pasuję tu i tam, tym i tamtym Same wilki ze mną chcą tańczyć Zimny drań, swoim wszystko oddałbym Nawet gdy palę mosty nie skaczę na bungee - otwieram klatki Myśli są wolne, wreszcie zmartwychwstał syn marnotrawny Zapisane kartki rap mi dał, zieloną kartę dla kolejnej szansy Na niebie, nie wiem, statki, demony śpiewają wam szanty Ciągle pod górę - Rysy, nie Andy A możemy zdobywać same szczyty naszej wyobraźni Wystarczy popatrzeć na blask, kto nie ma w domu plazmy (ja!) I już sumienia mi brak, żeby czegokolwiek się bać Stoję na skarpie, chcą do psychiatry słać mnie (aha!) Jeden krok, wielki skok, ABEL - lecę nad miastem Widzę wszystko, choć może trochę niewyraźnie Bo mam słaby wzrok, kiedy ktoś gra niepoważnie I doskonale wiem, że lepiej byłoby na to nie patrzeć [Bridge] Nie mam wyjścia, zamykam oczy I widzę rzeczy, które mogłyby się nie wydarzyć Po każdej bitwie spokojne krajobrazy [Chorus] Gdzieś między jesienią, a wiosną (wiosną!) Wychowany na betonie, gdzie kwiaty raczej nie rosną Sami swoje sprawy otaczamy troską, choć obcy chcą ich bardzo dotknąć (dotknąć!) Światła karetek, ulice, które mokną Policyjne syreny, lepiej nie patrz za okno Coś bym napisał ale tracę ostrość Gdyby chociaż mucha zjawiła się był bym Nosowską [Verse 2: ABEL] Co ty kurwa myślałeś? Skąd on się urwał? Smród jakbyś odwiedzał szalet Wchodzę na salę (szalom) Z fałszywymi kontakt urwałem Znów widzą mnie na szklanym ekranie Gdy stanę na szczycie to nie przez oszukiwanie I jestem z tego cholernie dumny Mój mały sukces, twój wielki sukces - nie porównujmy Zamykam gęby, klucze na kłódki, dwa strzały w powietrze Za plany na szali leży mój blueprint Skowyt wściekłych kundli, próbują nas ugryźć Kaganiec na szaniec, kamienie Kukulskiej - szaleństwo? Owszem, naszych produkcji, bo wypruwam żyły Czy wymierne są skutki? Sam już nie wiem, może teść miał rację Niech ktoś gdzieś mnie zamknie Bo zaraz zacznę jeść mięso bardziej słone niż kwaśne Gorzkie żale, słodki smak myśli wydanych na kompakcie Nie zamkniesz mi ust Szyjąc ranę nicią robię kokardę Oparte na faktach co napisane, może podrę tę kartkę Głowa pełna tekstów Podłącz drukarkę bo rozmawiasz z Ablem Kainie, mój rap to zjawisko paranormalne Przyjmij to za paradygmat, wszyscy chcą robić para-para W niektórych wiara dawno ostygła Widzę to przez Hannibala pryzmat [Bridge] I mam tajemnice, piękny sekret To tylko moje życie, ale powoli robi się niebezpieczne [Chorus] x1 [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]