A.J.K.S. - Komunikacja Bliskiego Pola lyrics

Published

0 243 0

A.J.K.S. - Komunikacja Bliskiego Pola lyrics

[Zwrotka 1] Nawiedziłeś ten świat, witaj, to jak obóz przejściowy Sny, w które nie pozwoli wnikać, ciągły monitoring głowy Tu się nie zadaje pytań, tyle kosztuje spokój Pracuj, płać i zdychaj, tylko czasem kurwa nie prowokuj Dotrzymuj kroku, musisz też pilnować tempa Czasem w amoku smak wolności nie pamiętasz Działa taktyka rządu, gości od moralnego kaca Systemowa pała nie pozwala nigdy z drogi zbaczać Wartość jest stała, wynosi zero Szczury chodzą po kanałach z moralnością na ksero odbitą I po co ci to, skumaj każde ryzyko Ty stygmatyzują po to, żebyś wiecznie siedział cicho I godził się na wszystko, i nie był realistą Ignorował rzeczywistość, jebane pośmiewisko Sugerował, że tak blisko jest ci ta najprostsza droga Dom, wypłata i bankomat, no i zapisany w kodach W systemie, w bazie danych, każdy ruch, decyzja, zdanie Ześcierwili nawet bunt, sam sobie zadaj pytanie Kiedy ostatnio myślałeś, żeby podnieść rękę wyżej Kurwa, niż po kieliszek, za który zapłacisz w akcyzie Tym śmieciom, co ślą wojska, by załatwić cudzy biznes Masz stabilizację, no i wyjebane na bliznę Co zrobi obcy kulturowo, konflikty trzeba wdrażać Żeby tłum się nie zjednoczył i nie zabił cesarza Prezydenta, kardynała, premiera czy papieża Jak nic nie podziała, wtedy będziesz z mordą w gównie leżał Bo ostatni wytoczy działa, skarci i potępi I już nigdy [nie! nie!] nie wrócisz, nie będziesz znowu piękny Inteligentny, akceptowany w towarzystwie Widać łatwo jest namieszać w prostym mechaniźmie W ludzkim umyśle, co to kiedyś funkcjonował Teraz proszki na doła, a na smutki browar [Refren] Niewdzięczny rozkład, co nigdy nie był zdrowy I nie zatrzymasz objawów choroby A co masz zrobić nie pytaj - nie wiem Bo ja zawsze się broniłem tylko prymitywnym gniewem [Zwrotka 2] Tu wydaje się wyroki za niesubordynację Więc ostrożnie stawiasz kroki i miłujesz władcę Narzucono ojcu, matce odgórne polecenia Dotyczące tresury, nauki i żywienia Jedna wielka kurwa ściema, chaos i dezinformacja Ktoś pociąga za sznurki, mało wiesz? To rewelacja Potrzebujemy takich, czuj się jak ryba w wodzie W orszaku posłużysz, rebelię zmiażdży się po drodze Kto jest twoim bosem? Każdy ma inny patent Ten w mundurze, tamten w torze, no a trzeci wciąż rozgrzane Kolorowe światła, logo na dachu wieżowca Słuchaj komend, ucz się komend: waruj, czekaj, służ i zostań! Nocą padnij, rano powstań i szybciej zapierdalaj Nieuczciwa konkurencja zbudowana na wałach Na tragediach, na upadkach, i po co tyle szumu Krajowy rejestr długów chujów nauczy rozumu A może go odbierze? Zresztą szczerze, to jebać Dziś na godziny się przelicza, wiesz, bochenek chleba Na dni ciepłą wodę, dach nad łbem już na lata No i siedzi, śledzi, bredzi, gruba, pusta tępa szmata Nic nie znaczyłbyś, chuju, jakby nie było pieniędzy Drukowanych afrodyzjaków dla takich nędznych Bezwartościowych, podłych, ponoć prawych i mężnych Pseudoludzi sukcesu, co to mocno wiążą węzły Na rękach poddanych, którym skradziono myśli Sługa jest nagradzany w zależności od korzyści Które przynosi agencji, firmy czy departamentom Obudź się i złap za broń, rewolucja rzeczą świętą! Pamiętaj, będę bić, czasem ból zmiesza się z błotem Bądź świadom, lubią pić i besztać swoim chłodem Nie zostawią ci nic, bo dla nich jesteś niczym Ale role się odwrócą za miastem, gdzieś w piwnicy [Refren] Niewdzięczny rozkład, co nigdy nie był zdrowy I nie zatrzymasz objawów choroby A co masz zrobić nie pytaj - nie wiem Bo ja zawsze się broniłem tylko prymitywnym gniewem