[Intro] Joł, to jest dla tych, co uważają, że nie ma czegoś takiego jak hiphopolo, a każdy co tym pierdoli, to im zazdrości. Ta! Zazdroszczę im jak chuj! Joł, sprawdź to! [Verse 1: VNM] Ej sprawdź to, moje flow płonie, to nie bajery Diss na mnie to jest koniec Twojej kariery Ej dzwoń do swojej panieny Ja odbiorę i powiem - "Joł tu 834" Powiem ci jak patrzę na rap, gdy wjadę na track Chcę za to hajs na Whisky, nie bańkę na crack Wtedy na bouce i błyski ja wpadnę jak [tank?] Ten poczwórny rym przed chwilą koleś zgadłeś na bank Pytam się, ilu z was tak umie? Płaska garstka w sumie, rozumiesz? To zacznij klaskać jak laska w tłumie Rap trzaskać umiem a włączam Vive Jest hiphopolo? Ty, wyłączam Vive Oszukali już pół Polski, nas nie da rady Sramy na lamy, każdy z nas zna te zasady Ej słuchaj - ich nie na żarty wnerwia ta teza Bo to dla nich jak 24 sierpnia dla Meza [Verse 2: Boxi] Już od dawna wiadomo co rządzi w tym biznesie Sprawa jawna, rzekomo hajs mąci w nim przecież Talent nie na sprzedaż, talentu schemat Talent się zaprzedał, talentu nie ma Tu władzę ma papier, rap to [lotto?] pacjent Wszystko w nieładzie, a gdzie jest motto w rapie? Motto nasze, gdzie jest styl, w wersach prawda Odtąd zacznę, powiem, bo wiem jak ważna prawda Bo lamus w tv, postawa bierna marna Kiedyś lamus się nie przedostał, dziś to tylko nieszczelna garda Temu co było nie sprostał, bo zapora była szczelna, twarda Wszystko było przejrzyste, teraz tu masz dla stów Wiem, że jest taki, który chce nawet - grać dla psów By mieć hajsu w bród, w tym syfie trwać jak wrzut I to mnie wkurwia jak nie wiem Bo ziom tu mi mówi - "Furiat z Ciebie" Ty ale jak tu się nie wkurwiać? Nie wiem [Ref. VNM] [2x] Oszukują Cię, chcą być w pierwszej lidze A Ty patrzysz w tv i tego nie chcesz widzieć Zczaj ten temat nim padnie scena Bo rap się zmienia z rapu na biesiadne brzmienia [Verse 3: VNM] Nie wiem co za ziomale uczyli cię co to dobre wokale Bo w twojej pale słowo obce to talent 834 to są profesjonale A ty do majka sapiesz jak przy konfesjonale O miłości coś w tych tekstach syczysz, ekstra wyczyn Ale wzrusza lepiej pies na smyczy Ja wiem, że to wystarczy by dziś wejść na szczyty I wiem, że te pietnastki dostają ekstaz przy tym Trochę ofert z tv Ci spada na łeb Lub trafia do bravo i wpada na sklep Młoda nie wie co to rap, w tv słyszy Twój jęk I wpada na sklep i tak właśnie zarabiasz na chleb Ok, ale może byś kurwo nie udawał rapera Bo nasza kariera, to nie zabawa dla cwela I zamiast słuchać cię, gdy wpadam na melanż Wolałbym patrzeć jak na pysk spada ci mela [Verse 4: Boxi] Wiesz trudno mi się ogólnie wybić z typem na legal W sklepach muzycznych wjebać tą płytę na regał By ktoś wiedział, że tu też jest grany rap By dać nadzieję ziomkom, po to gramy tak Więc nie pytaj po co to robie Weź się spytaj tych co są w zmowie Biorą szmal za gówno Wzruszający sampel i leci szmal równo Choć to kocie bujda, jakiś chórek na refrenie Jesteś w złocie jak budda Na klipach się gibasz, nawet nie pod bit To nie dla vipa, ty wybacz, spierdalaj od nich Chamie odbiij, mówisz - "Zamiatam" Ewentualnie możesz zamieść chodnik A później się zamieść pod nim by droga była Prosta nie kręta, by talent wspierał talent By ta więź nigdy nie pękła, zdobiła Polskę Czyniła postęp, pokój tym, których kasa nie zmieniła. Proste! [Ref. VNM] [2x] Oszukują Cię, chcą być w pierwszej lidze A Ty patrzysz w tv i tego nie chcesz widzieć Zczaj ten temat nim padnie scena Bo rap się zmienia z rapu na biesiadne brzmienia