Homex - Parafina lyrics

Published

0 125 0

Homex - Parafina lyrics

[zwrotka 1] Jedni zatrzymali się na pętli, a ja wybrałem z bitem bieg Tamtych daj do kosza za to "Save Me" jak Nickelback Stres na stosach spalam sporadycznie w weekend, ej Haty na stopach, dobierał do nich buty szewc Nie gap się tak, to nie kurwa wybieg mody "Plum plum" Records, wbijam na basen, Ty wyjedź z wody Wyję dziś jak wilk, tam wysoko przejdę nocą Wrócę nad ranem, w zębach z hatem i stopą Dla nich szczytem jest morda w "Mam talent" Dla mnie spoko są mordy na koncertach Nie mam numerka, nie ślij SMS-a, dasz wiarę? Najlepiej połączy muzyka, której nie dzieli ekran I dopóki nie zobaczę od dołu denka zniczy Muszę liczyć na siebie - widzisz wiem jak liczyć Niejeden się przeliczył, został z niczym, przykre Jeśli cisza to hałas, to przycisz ciszę Bo głośno myślę [zwrotka 2] Za oknem nie mam NY, Chicago, Detroit A uciąć dałbyś rękę, że to stamtąd wyszło Nie mam baniek na promocję, będą bańki po tubach Potnę gardło po miastach nie za fanty i siuwaks Złote konta, haj, koks, wóda, bank i fruwaj Nie mój klimat, Antarktyda, zimne serca Fanki nosem odkurzają prochy w szybkich furach Randez-vous z high lifem po galeriach Ja na metkach noszę smak stylu Na brak przygód nie mówię źle, bo mam ich w chuj Sprawdź synu kolejny dzień z cyklu - dużo się dzieje Ja się jaram chwilą, dni płoną tak szybko oblane parafiną Wciąż nie wątpie, bo wiara mnie spokojnie ciągnie W kolejny dzień słońce gdzieś tonie mi za horyzontem I to nie misja Mojżesz, po swojej drodze idź proste Poprzez tysiąc zakrętów po lepsze jutro ciągle Jestem z tobą