[Zwrotka] Dookoła ciemny pokój, leżę, wróżę tu sobie świetlaną przyszłość W głowie mam jasny niepokój, skoro na skórze własnej nie przyszło Jeszcze mi doświadczyć trudu kroków w jej kierunku Może bym wytatuował sobie "future" pośród gwiazd? Ratunku! Chciałbym pędzić, 4x4 pędzić dziś Ale w głowie błędy, dookoła cztery ściany, drzwi Zamknięte drzwi, a klucze tylko gdzieś tam w chmurach lecą Spadająca gwiazda tłucze się o pióra im co nieco Dla mnie marzenia trochę mniej są namacalne Nic nie zmienia rąk mi w skrzydła, przynajmniej nie spadnę Plastikowi ludzie topią się jak wosk; syndrom Ikara Mordują marzenia? Sztokholmskiego brak; zbrodnia i kara Złe połączenie: narcyzm i syndrom Stendhala Samouwielbienie nie przemieni mnie w samochwała Winda sumienia to wrażenia w stylu rollercoaster Dach, piwnica, dach i nic a nic jej nie zatrzyma, proste Wszyscy się gotują tak, by pozbawić mnie snów Znów mam na języku smak zepsutych, zgniłych słów Nieporozumienie - język mój to język śmierci W głowie złoża boskich myśli, w które wieża Babel chce się wwiercić Myślę, czy zawsze Abel jest bez winy? Gdy patrzę, jak Kain niesie śmierć - bez przyczyny? Wierzyć wielkim panom w słowa, czy w tworzenie własnych wkładać trud? Gdy Abel na dobranoc nuci mi "I'm good"