Hazzidy - Prosty rap lyrics

Published

0 129 0

Hazzidy - Prosty rap lyrics

[Zwrotka 1: Słoń] Jestem normalnym typem, mam serce, mózg i fiuta Robię rap dla moich ludzi, a do szczania nie kucam W płucach gwiżdżą spaliny, a ja znowu gram bragga To Shellerini, Słoń jak Originoo Gunn Clappaz Tu brak zasad już wielu pogrążył bratku Bo żyjemy w pierdolonej strefie wojny, jak Black Moon Trzymając się faktów, trzymam się tego co moje Ładując kolejny wers niczym pocisk w komorę [Zwrotka 2: Shellerini] Wbity w pejzaż miast, wśród betonu szkła i reklam Wśród krętych ścieżek nie szukam słów w tabletkach Patrz, kulam rap przez świat, gdzie zysków ile strat Gdzie pech gna, a w pełni Luna gotuje krew w nas By spaść mnie nie stać, jak Bond, mam swój Jet Pack Nie szukam braw, staram się ogarnąć bezład To WSRH, saluto Non Koneksja Na szlaku do zwycięstwa czuwa nad nami Hestia [Zwrotka 3: Cira] Czasami parę prosty słów potrafi zmienić wszystko A gadatliwy tłum może zniknąć, yo! Gołosłowni pseudo bliscy teraz próbują dotknąć Gdzie byliście do kurwy, gdy zżerała mnie samotność Ej, wirtuozi wymówek, im nie chodzi o spółę Mają wyciszony tel, zawsze gdy się gubię Dziś bez zamoty prosty styl tętni HZD, WSRH, Cira, Steel Banging [Zwrotka 4: Hudy HZD] To kolejne 8 taktów, zapisanych miliardów Ćwiara na karku, jakby cała na majku I nie wiem co to brak słów Jestem MC i kleję na nich tricki jak proskater na desce Ja biegle mówię slangiem, jestem jak magnez Przyciągam prawdę i z głośników Nią karmię Jak robisz z siebie gwiazdę to zaświeć, palancie W momencie gdy wbijam ci chuj w wyobraźnię [Zwrotka 5: Shellerini] Moi ludzie widzą więcej niż te na papciach łyżwy Choć to żadna tajemnica każdy chce wyciągnąć kwit z gry Sypią się iskry, łypią okiem obcy Znam gorzki smak porażki, choć los szczęście nie poskąpił mi I chuj mi wąty, wąty, tych co jątrzyć lubią Znalazłem swój dom. Cztery kąty a w nich stupek tupot Głupot, suko, weź nie ogarnij Prosty rap, proste że nie znajdziesz kłamstw w nim [Zwrotka 6: Słoń] Do miejsca w którym jestem nie dotarłem na czyimś garbie Niebo to nie mój limit, możesz mówić mi Star Trek To to jest jasne ze nie ma już dla nas żadnych barier A te zakłamane pasożyty są dla nas martwe Stoję na stosie kartek, które zapisałem wierszem Pole widzenia tu na górze, mam znacznie szersze Berserk, WSRH, bas dudni! To prawdziwy rap kontra tabloidowe kukły [Zwrotka 7: Cira] Real homie czy fake a** rozpoznam po minucie Nie rzucę się w objęcia, bo stoisz na moim bucie Przebierzesz się I naćpasz, myślisz ze będzie spoko Koleżko nie jesteś OG jak Midget Loco Nie bądź nachalny, kolabo z górną półką Wbij se gola jak małolat, dorosłe podwórko Teraz dopiero docenia to co miał na co dzień pod nosem Żart – kawał mego życia: Rap! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]