[Zwrotka 1: Hashi] Wkurwia mnie terapia w Polsce, sram na ten syf Kosa ja już nie mogę, teraz weź nawiń Ty [Zwrotka 2: Kosaxon] Spoko Januś byku Ty, przechodząc do rzeczy Że jak mówisz o tej terapii to nie mogę zaprzeczyć Chyba wiesz, że różnie mam z tym życiem Czasami ex, a teraz kurwa wypad na ulicę Lecąc prosto po chwałę, a w rękach egzemplarz To półsłona Margaret siłą reputacji była niewdzięczna Kupując kwiaty na stołówce osiedlasz świnię Chwaląc te żarty osiedlasz rapera, który o tym ci nawinie Na pięciu płytach i dziesięciu mixtape'ach za darmo A że ta klika ma przypał, no to broni się ćwiarą Śmiecie z Las Palmas mają za dobrze na tych sofach Bo jak skończy się ta ćwiara, to odpierdalają na pokaz I to wkurwia mnie i Janka i całe HRD Wolę odpalić jazz unplugged razem z moim schatje Kupując czarną bejsbolówkę upadasz tak nisko Że pijąc wódkę śmieje się całe grono We Are Cisco No i wrzucają na Twittera fotkę z serwerowni Więc schowaj duchowego pozera i to wersem odbij Nie odbijesz? Kurwa zdziwiłem się w chuj poczwaro Ja tu wszędzie nawinę, nawet budząc się z wódą rano Lub z kurwą szarą, którą zapoznałem gdzieś tam Nie za siano, bo to była przeca moja EX Cla** Jak widzę psy to jest już za późno ziom, a z resztą Jak pizgnę gees to go puszczam luźno z rąk na beton I mam wyjebane w to, co do mnie powiesz, psie To, że rozjebałem? O tym mówi już Always Blazed Tak mnie nauczyły bloki, że nie można siedzieć cicho A przed liceum jointy nic nie znaczą przecież cipo Wasz byt to chuj nie hip-hop, bo chuj się znacie Taki myk jest kiwką, na którą się sami nabieracie Uuu, ale dojebałem czasownikiem Specjalnie dla tych, którzy mylą rzadkość z plikiem Spotykam te kwiaty znów i się wkurwiam jeszcze bardziej Czy my już mamy luz czy dalej się jarasz gangiem? Co do tego całego sadboys: no kurwa, proszę cię Jak kucasz, to kurwa jeszcze układaj Lego na podłodze Jak myślisz, że ucieknie ci ta czapka, to nie myśl Ja wolę trzymać majka i nie odpierdalać tu sceny I ze sceny dawać to, co mnie nauczyła matka z ojcem Ty przy tym kucaniu mylisz, pedale, fajkę z jointem A w poniedziałek się chwalisz jakie było dobre to zioło A mi pokazywali i to było, kurwa chuju, Marlboro Więc przestań pierdolić, zacznij stawiać opór Nawet by ci wpierdolił Kosa z 2007 roku Miałem wtedy 10 lat, więc byłby wstyd typie Teraz został jeden kwiat, który zaraził ten bit syfem No i lecę dalej, o resztę kwiatów się nie martwię już Przed tym trybunałem nie jeden raz wydamy parę stów Nadal z majkiem tu będziemy dumnie stać, nie na pokaz Bo ci kolesie z Las Palmas teraz bujają w obłokach Kupując czerwone wino chciałbyś ogarnąć piwa na Biwat Przecież portfel to nie kino, tylko Viva La Vida Mówią, że bloki od zawsze były bez koloru i ludzi Jak masz na myśli tęczę i pedałów to jest tak jak mówisz Jestem w sumie takim gościem coś jak Pac i BIG Następnym krokiem będzie longplay, to nie łatwy myk Staroszkolnie jak Giggs, lecę razem z Hashim do wieży A te dzieciaki? Boją się tutaj z nami zmierzyć To ten tekst, po którym można zdziczeć Mój kwiat daje wers, to chyba misja albo spisek Poszło wszystko na marne, nawet wąski spektakl Miał swoją armię, na którą wystarczyły cztery gieta Ogólnie: robiąc rapy kupujesz do piekła bilet I to rozdzielasz na raty dopóki ktoś cię tu nie zabije Na brudnych bitach, żeby kurwa tylko propsy zgarnąć A że to uczy "życia", to ci kretyni to chwalą Ta ciągła z kwiatem walka wykańcza mnie na blokach Twoja umowa jest chuja warta, no po ci ten kontrakt? W ogóle emancypację ogarniasz? Pokaż mi swój gest A ja w tym czasie na ścianach napiszę: Always Blazed, bang