[Hades] Nagle otworzy się okno I matka mnie zawoła Juz czas wracać Rozstąpi się ściana Wejdę do nieba w zabłoconych butach Usiądę przy stole i opryskliwie Będę odpowiadał na pytania Nic mi nie jest dajcie Mi spokój. Z głową w dłoniach Tak siedzę i siedzę. Jakże im Opowiem o tej długiej I splątanej drodze Tu w niebie matki robią Zielone szaliki na drutach Brzęczą muchy Ojciec drzemie pod piecem Po sześciu dniach pracy Nie- przecież nie mogę im Powiedzieć że człowiek człowiekowi Skacze do gardła