[Zwrotka 1: Deys] Nie łączę kropek jak Włodek Markowicz Wolałbym do Tokio wyjebać jak Krzysiu Patrzę po ludziach, co znam ich od dziecka I razem złożyliśmy już kilka przysłów Mój znajomy mówi mi, że on mnie nie rozumie Jego mama mega chora z niemożliwym bólem Niby czai, że problemy dla każdego różne Ale według niego nie umywam się z tym co on czuje To, czego się nauczyłem pewne jest akurat Dla obcego życia zawsze inna Krwawa Luna Zwykle wyglądamy trochę lepiej przy posturach Których tura tutaj nie wydaje się do końca trudna Gadałem o tym z M i miał jeden słuszny punkt Zapytał: "Gdybyś mógł ratować jego mamę albo to, co miałeś Co byś wybrał? Co byś wybrał?" Dziwne było dla mnie to, że nawet przez sekundę Wątpliwości przy takim wyborze nie poczułem Nie przełożyłbym mojego szczęścia ponad drugie Nawet jeśli jest to coś, czego pozornie potrzebuje Chcę w to wierzyć, dało mi to siły chwilę W rozmowach ludzi dawno się rozmyłem Chyba wagon pędzi, dialogi jak wizje Mam oparty łeb o szybę Przeraża mnie pusta chata, domysły Czy za maską jest uśmiech kata i w sumie Wolałbym jechać w taksówce do kogoś, cokolwiek, ku czemuś Chociażby po kłótnie [Refren: Deys] I nie zgadniesz o czym myślę skarbie, i nie zgadniesz, bwoy Mam zasadę, żeby nie zamęczyć sobą, jak już dość masz Deprę, bezsens, setkę, zwijkę, replay, anytime ej Nigdy nie zgadniesz, co myślę, człowieku i też bym wolał tego nie znać [Zwrotka 2: Deys] W szkole zwykle nie wiedziałem, o czym było 45 Biegałem korytarzem kiedy mi mówili: "O nie!" I chcieli włożyć we mnie ADHD Potem dysgrafię, dys-chuj-wie-co i dysleksję Teraz chodzę sobie z czymś, czego nigdy nie zdołali nazwać Nie słychać o nikim ciekawym z mojego miasta, miasta Miasta, nie, nie, nie, ej Cała ta społeczność hip-hopowa Wynaturzenie jak popromienna choroba Deys jak post-punk i dlatego mnie wołasz Przy okazji niosę płyn Lugola Wciąż pustki, zawinione pomieszczenia Mam sentyment do szlugów jak u VNM'a Szare chmury jak dymki z komiksów ktoś zawiesza Ale nie mają nic do powiedzenia Nie wiem czy moje wnętrze to ekstra sprawa Skoro mam ochotę biwakować w Aokigahara Mega, że mi mówi co się nie opłaca Niewygodna łódka, ale po co z niej wypadać Stare Miasto, Kazimierz i knajpy co week Ja w nastroju nieprzysiadalnym na dziś Dobrze byłoby asertywnym być [Break x2] Bo przypadkiem wpada znajomy jak świetlik On między morzem wódki, a powrotem do domu Ja między kłótnią z jedną kobietą, a gadką z drugą Która być może też przerodzi się w kłótnie Która być może też przerodzi się [Refren: Deys] I nie zgadniesz o czym myślę skarbie, i nie zgadniesz, bwoy Mam zasadę, żeby nie zamęczyć sobą, jak już dość masz Deprę, bezsens, setkę, zwijkę, replay, anytime ej Nigdy nie zgadniesz, co myślę, człowieku i też bym wolał tego nie znać [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]