Gruby Józek - Następny przystanek lyrics

Published

0 175 0

Gruby Józek - Następny przystanek lyrics

Następny przystanek: Stacja krwiodawstwa [Zwrotka 1: Arow] Z miejscami łączą się wspomnienia, tajemnic nie ma Warszawa Mój przystanek to chyba teraz, powinienem tu wysiadać Lecz się skomplikowała sprawa, rozmyło się to we mgle (ona nie dzwoni, nie pyta niecierpliwie za ile będę) Chciała bym był już… heh ale dzisiaj Jedyne co słychać w telefonie to sygnał i głucha cisza I to smutne kurwa gdy stoisz w rozterce Z jednej strony wczuty na max, z drugiej umywasz ręce Bo relacje międzyludzkie, dla mnie one są wszystkim Jestem z siebie dumny, że przed sobą jestem czysty Kto odpuścił, ten przegrał – to nie byłem ja na pewno Jak nie wierzysz spytaj tych co byli wtedy ze mną Nie rozliczam nikogo (sami dokonujemy wyboru) Tylko chodząc we dwoje Skaryszak miał więcej koloru Mijając Waszyngtona to zawsze do mnie wraca Kolejny pusty telefon, czuję się jak psychopata Nie że to koło chuja lata, ale daj spokój Arow Widać tak prowadziły ścieżki, tak być musiało To jeszcze był kwiecień, ale pachniała Saska Kępa Wszystko w naszych rękach, ludzie tworzą miejsca Lekki uśmiech pod nosem, nadzieja matką głupich Ale jestem fanem, dalej kibicuję, trzymam kciuki Pewnie rozłożysz mi świat, jak znowu Cię tu spotkam W drodze na Gocław gdzie spakuję to wszystko w jointa [Refren] To mój przystanek, ale dziś już na nim nie wysiadam To mój przystanek, ale dziś już na nim nie wysiadam [Zwrotka 2: Kuba Knap] Wracają te klatki ze stacji jak czasem w niedzielę SKMką se lecę na obiad do matki Tranzyt na Terespol, pod wiatą tranzyt crew Wszyscy się rozjechali i to trochę każdy czuł ścieżki ziomali – jeden frunie do Cali Drugi śmiga po Polsce jak ja, robiąc biznes i piknie Bo nie ma hasła konsternacja Jak spotykamy się na skuna czasami Nie zazdroszczę im magisterek – kciuki trzymam Każdy z nas zawsze szczerze pyta: co u Ciebie? Kiedyś wpadne na halinowskie stare śmieci skuć japę I z harnasiem w łapię sprawdzę jak leci czas I jak wiejski brud się zmienił, w podmiejski luksus – słoiczy {?} Ale duch tego miejsca nie ginie Tak samo jak my – małolaty stamtąd ruszą po tożsamość Ty kup bilet, ja też kupię, przyjadę Siądę na wiacie i rozkminię ile nam to dało Potem wrócę sę na Grochów przez Sulejówek Się zatrzymam i pogadam o tym na obiedzie z mamą [Refren] To mój przystanek, ale dziś już na nim nie wysiadam To mój przystanek, ale dziś już na nim nie wysiadam [Zwrotka 3: Gruby Józek] Wstęp do tematu - Hip Hop produkcja, track dziewiąty Płyta Mondra i wstęp tu się mordzix kończy Brak często mi miejsc tych, no bo życie takie że wypady na nie nie raz koncesjowane Się zajebałem w codzienności i szczerze mówię że instynkt tęskni nie raz, a pora podziałać mózgiem Co z serca ma natchnienia, poetyckie to w kurwę że Szymborska w grobie strzela palcówkę Rzadko na Dolnej, na Majdańskiej też nie często Nie jestem ojcem pio - bilokacja mi odległa zdolnością (mordo) żeby było jaśniej łażę po Ożarowie, śpiewam sobie hita master (seeerce moje) Nie ma takich i nie będzie A najlepsze czasy przejeżdżamy w kolejce Stąd się wzięła potrzeba zdania na auto prawka Przez co w kolejce do spotkania mordy na parafiach I w sumie na ten temat mógłbym cały album nagrać Ale czasu nie mam, zresztą kto by chciał, brat? Cały album na temat braku time'a Czekaj Arow… jaki był temat kawałka? [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]