Gres - Horyzonty lyrics

Published

0 153 0

Gres - Horyzonty lyrics

[Zwrotka 1: Kartky] Podmuch zabiera artefakty w tym mieście Ja bezszelestnie przelatuję nad nimi z wiatrem Mam koszmar we śnie i dreszcze, które wiecznie Zabierają mi podmuchy radości znad szarych barier Ile tych bander, nie policzyłby nikt Wszystkie rozdarte, każdy komuś pisze epilog Skandują: "Żyjmy chwilą!" i biegną gdzieś Gdzie nie ma linii między teraz, a tym co było Moje noce są jak twoje dni, nie rozstaję się z żadnym z nich Zamykam drzwi i martwy kwadrat wtedy żyje jak gra W której masz tyle wcieleń, ile razy pukasz do bram Twarze zniszczone w słońcu miasta, które grzeje jak lód Obdarte bloki krzyczą szeptem, bo kochają twój chłód Na jednym z dachów ją widziałem, jak modliła się gdzieś Gdzie nigdy o niej nie słyszeli i nie wiedzą, że jest [Refren] Zabierz ludziom ostatnią nadzieję My szukamy zaklęcia na deszcz Brudny umysł to żaden argument Krzyk w sekundę zamieniał się w szept Zabierz mówcom ostatnią ideę Lubią wkładać nam znaki do ust A gubią się, kiedy łapiemy ich na tym Że każdą sekundę znów dzielą na pół [Zwrotka 2: Gres] Gdy miarą lęku jest w wierszu Różewicza "Warkoczyk" Ludzie nie mają nadziei, a to zazwyczaj narkotyk Nic nie odpala na dotyk, rzadko jest dobrze Wiary wystarcza na styk, tak jak pieniędzy na koncie Na horyzoncie okrętem, który jest losem i sensem Noe może nie skończył arki jeszcze My upadamy z deszczem, pełni zmartwień ludzie W jej wietrze, Bóg nie dotyka palcem łódek Zapytaj matek, tych co śpią w szpitalach bez łóżek O ich przypadek, usłyszysz zawsze o małej chmurze O złej naturze w toku, błędach na górze losu O ścianach płaczu w pałacu przy braku antidotum To drżenie warg i zawieszenie głosu Talie znaczonych kart, kiedy największy skarb Spada w odmęty fal, wtedy nie chcesz mieć oczu To ciemny czas, gdy nie ma żadnych barw [Refren] Zabierz ludziom ostatnią nadzieję My szukamy zaklęcia na deszcz Brudny umysł to żaden argument Krzyk w sekundę zamieniał się w szept Zabierz mówcom ostatnią ideę Lubią wkładać nam znaki do ust A gubią się, kiedy łapiemy ich na tym Że każdą sekundę znów dzielą na pół [Hook x2] Cmentarne bramy otwierają się za często Ja nie widzę czego szukam za anten Jestem tu po to, byś wiedziała, że piękno To szaleństwo w czystej formie, bez żadnych barier