Grant - ASP (Agresja Strach Paranoja) lyrics

Published

0 112 0

Grant - ASP (Agresja Strach Paranoja) lyrics

[Verse 1] Gęsty mrok i żywej duszy nie ma wokół Przyśpieszony krok, powoli narasta niepokój Tutaj na ogół ludzie nie opuszczają domów po zmroku Bo na każdym kroku można spotkać potencjalnych wrogów Lepiej stań z boku i nie prowokuj tych ludzi Bo ich zwierzęca natura się w mgnieniu oka obudzi Jeśli chcesz w jednym kawałku do siebie wrócić na chatę Nie zgrywaj Kozakiewicza, bo żaden z ciebie bohater Masz przejebane, wyskoczyłeś sam na kilku To jak obwiesić się mięsem i wejść w watachę wilków Bez żadnego wysiłku, bez kropli potu na skroni Udowodnili ci, że ten fyrtel należy do nich To agresja dla wielu ludzi jest karmą A wpierdol to nauka, którą dostaniesz za darmo Więc zastanów się czy warto udawać bohatera Bo niejeden pseudo-kozak już kły z gleby zbierał [Hook] To ASP, klaustrofobiczne lęki To są realia, a nie akademia sztuk pięknych Paryski Błękit pomaga znieczulić męki Toczy się wieczny wyścig za odrobiną pengi Miasto tętni, ludzie mają dosyć już bredni Próbują złapać oddech przed zaciśnięciem pętli To ci przeciętni, zaprawieni w bojach ASP - agresja, strach, paranoja [Verse 2] Tu prawdą są słowa żeby nie ufać nikomu W kraju gdzie dwóch klonów dojebało się do tronu Zapluty konus zbiera żniwo swojego plonu A policja zamiast pomóc wystawia akty zgonu Wyjdź z domu na świat, którego nie ma w reklamach Dla wielu opcja przejebana, smród moczu w bramach Jedni dają w kanał, inni chleją na umór To codzienna rzeczywistość ludzi z szarego tłumu Miasto topi się w bólu, ulice tworzą labirynt Dla wielu życie jest tak ciężkie jak agonia harakiri Dzieci wychowywane przez starych pijących spiryt Tu liczy się spryt, siła albo szybkie giry Niebezpieczne rewiry, które omijasz za dnia Szczony zamiast chodzić do szkoły kradną radia Wielkomiejska apatia, tu strach ma swój popyt Serdecznie witam w rzeczywistości Wschodniej Europy [Verse 3] Witam w kraju gdzie wyjście na swoje graniczy z cudem Gdzie z trudem znaleźć prace a wypłaty są chude Gdzie większe płyną profity z tych nielegalnych źródeł I trzeba z dystansem traktować społeczną obłudę Tu rany kłute, pobicia i korupcja są normą Tu mundurowe świnie mówią nam czego nie wolno Musisz mieć odp**ną psychę na cały ten horror A niejeden twój sąsiad to były służbista ORMO Z każdą nową reformą ludziom żyje się ciężej W zastaw bezrobocie i liczba przepełnionych więzień Musisz być księdzem, szkiełem, penerem lub politykiem By trzepać dobry pekiel i mieć we wszystko wbite Jebać rządzącą elitę, która jest kłamstwem zatruta Tu szkieły zamiast pukać otwierają drzwi z buta Tutaj zwykli ludzie żyją w Labiryncie Fauna Zagubieni w paranoi, w swoich osobistych traumach