Grant - 6 lyrics

Published

0 164 0

Grant - 6 lyrics

Po pierwsze - chujowej muzyki nie dzierżę Gram chory rap, pierdolę wszystkie miłosne wiersze Jak szerszeń to gówno cię śmiertelnie użądli A w opakowaniu płyty znajdziesz gratisowy wąglik Bez pierdolenia bzdur, to co myślę mówię wprost Kiedy ja pluję w mikrofon wszyscy słabi tracą głos Nie dla mnie Hugo Boss, nie dla mnie Calvin Klein Gram chore melodie w klimacie Masakry z Columbine Po drugie - nie lubię pedalstwa typu Mezo Dożywotnio kojarzony ze szkiełowską imprezą Sram na Trezor i pseudo-gwiazdy polskiego kina Sram na wszystkich którzy mówią, że hip-hop to kpina Zachodniopolski klimat nie przejdzie ci przez gardło Jak zapicie berbeli wygazowaną Warką Miejski żargon, gram to swoim chorym stylem Pędzę jak Hayabusa, słabi pozostają w tyle Po trzecie - w chuju mam jakie większość ma gusta Pierdolę co mówi każdy internetowy frustrat Chujem zapcham ci usta, później podkręcę basy Bo to nie jedno hitowy album dla szarej masy Na mój gust klasyk to La Raza Frosta Hity z MTV zostaw, lepiej zacznij od podstaw Sprawa prosta, 50 koło chuja mi zwisa Bo dla mnie Guerrilla to nie Unit tylko Funk Parisa Po czwarte - do kurewstwa czuję pogardę Twój talent i kariera są pierdolonym żartem Ja gram ten rap, który cię wprowadzi w mantrę I terroryzuje scenę w stylu Czarnych Panter Słowa ostre jak skalpel płyną ze zdartych gardeł Eliminuję wack'ów jak Waszyngtoński Snajper Rozhulam każdą knajpę, rozpierdolę parkiet A tobie skarbie spłynie kisiel po girach do skarpet Po piąte - każdy jebany one-hit wonder Może strącać nosem krople potu z moich jąder Ja nie idę z prądem choć ludzie za tym idą To szczerze pierdolę image a'la młodzieżowy idol W moich głośnikach rap gra w nocy i za dnia Robię chore gówno bez rotacji w spedalonych radiach Udowadniam, że w podziemiu cały czas dudni tętno Od tego hałasu twoje bębenki pękną Po szóste - każdy mój tekst będzie bluzgiem A wszystkie metro cioty będę traktować jak ustęp Masz fajną różową bluzkę, pasuje ci do swetra A obciągnięte chuje pewnie podliczasz w metrach Ja nie gram tego co jest trendy, pierdolę haus To ten chory szajs w klimacie Cannibal Holocaust Mówi mi Faust, wulgaryzmami operuję biegle Daję ci powód do spania przy zapalonym świetle To jest szóstka, wyłącz jeśli nie wytrzymasz dłużej To jak sześć uderzeń bata, które poczujesz na skórze Powtórzę po raz szósty - oto mocne ogniwo Dam ci sześć powodów żebyś skończył swój żywot cipo To sześć ran kłutych, sześć śmiertelnych oparzeń Sześć osób, które zniszczą twoją drogę do marzeń Ja pokażę ci, że jestem sześć razy lepszy od ciebie A ty skończysz na głębokości sześciu stóp w glebie