Wpadłem tu przypadkiem rok temu Jak każdy lizał dupę innym raperom i było spoko Nagrałem cztery numery, wycelowałem w twoich idoli Mógłbym ci powiedzieć, jak ignorancja mnie boli Ale patrzę na te krzywe mordy Wypudrowane kurwy na klipach za pięć złotych I co, myślisz, nie rzucę ksywą Jak ci powiem, że minotaur stracił rogi? ReTo - definicja rapu za trzynastki i flotę Drugi z pizdy grajek, freestylowiec Biedny Włodi przewraca się w grobie, bo pali se jointy Typowy syndrom lamusa pod ręką Tau Straż obywatelska przy was to imigracja na zachód Edzio - definicja zbuntowanej szesnastki Nie jestem freestylowcem Więc zaprosić możesz Filipka na kawę Chociaż Filipka jeszcze trawię Chociaż na waszym miejscu nie rapowałbym wcale Powiedz na osiedlu, że na tracku słychać strzały Strzelam prosto w gwiazdy, bo polska scena to są żarty Jestem Ukraińcem bez religii I będę wam robił rzeź na trackach w każdej linii Od zawsze tępię UPA, bo dla mnie to większa swołocz Za te wersy ścięliby mnie u mnie w domu Tak właśnie tracę street credit, pomimo że zyskuję nowy Tworzę ultrawymiar ultrapoczątkowy Rzygam klasykami albo starą WdoWą Ale szanuję dinozaurów jak archeolog Jestem blisko ulic, jestem z miasta powstań Dlatego padam na kolana w miejscach mordu, znam historię Nie strzelam ślepakami jak reszta, nie jestem modny Dla mnie twój Gucci styl jak Predator kontra Obcy Mów mi Mesjasz, bo pójdą za mną hordy Jak zarobię kwit z rapu, będę rzucać ze sceny groby Moje ziomki marzą, żeby wydać w Prosto Mefedron non stop, ale idą prosto Ja nie przesadzam od śmierci Martyny Za pasy dziewczynie podcięli szyję Zamiast wersów mógłbym pisać nekrolog Dwóch znajomych wróciło z Donbasu bez głowy Trzeci wrócił bez nogi, czwarty nie ogarnia od wybuchu bomby I powiedz, czym kurwa jesteśmy? Sami wrogowie Dlatego pakuję te wersy pod szufladę I czekam, aż zostaną nagrane jak zwykłe opętanie Już nawet nie wiem, kto przeze mnie przemawia Dżuma na trackach, bo zwiastuję tutaj plagiat Czekam na koniec świata z ręką wiesz, gdzie Twoja niunia w szoku, jak kończy z kutasem w gębie I lecę płytko jak do kostek, żeby wywołać tutaj powódź Budujcie arkę, bo was, kurwy, będę topić Masz tu definicję rap gry, nie lizanie po jajach Jeszcze strącę te pseudo siemanko na trackach Jak idziesz do Must Be The Music, AdE To automatycznie stajesz się sprzedajną szmatą Gimbusy zapomnieli, że rap ma swoje zasady? Jak street credit, jednak lubią smak jelit, smak jelit Gram tu o wszystko bez hipokryzji i złudzeń Ale z SB puściłem się większym nurtem Jak będzie trzeba, to otworzę burdel I będę brał takie same kurwy jak ja Siedzę na grobach przodków i patrzę, jak płonie świat Zlaicyzowany jak level, mów mi LaikIke1 Tak właśnie to gram i nie patrzę na resztę Dużo raperów, małe osiedle Wykładam na beztalencie, chciałbyś to mieć, nie? Tworzę własną scenę, mając do tego swoje podejście Bez kopii twoich idoli, Deysów, KaeN'ów Srałem na mainstream już za czasów Gurala, Pezetów Od zawsze ten sam Zet, jakbyś miał wątpliwość Podbijaj z wódką, jakbyś miał mnie witać witą Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska