[Intro] - Rany, Boże, deja wu - Deja vu - Dobra, deja vu [Zwrotka 1] Za bardzo lubił to, co bardzo mu szkodzi Miał to pod ręką, nawet gdy nie było floty Oddychając świszczał, jak stary czajnik Widziałem w jego oczach to, czym do niedawna gardził Mówił "z takiego dna można iść tylko na szczyt Karma zadziała, zobaczysz, nie jestem zły" Ciągle zastanawiał się, którędy iść Życie jednym rytmem się toczyło, znał to na wylot Znowu ściepa, znowu dług, czas ucieka, mało snu Czuł powoli jak brakuje mu tchu Po zachowaniu nie rozpoznasz w nim gówniarza Po japie bardziej, wolno się na niej starzał Kobiety, wolne i zajęte, te ładne i te średnie I chuj, i tak rano go nie będzie Pytał siebie ile jeszcze dni gorzkich i śmiesznych I czy cokolwiek z tego warte jest pamięci Natura lenia, mentalność zwycięzcy Podobnie jak jego bracia, nienawidził klęski Wierz mi, a nie tym, co nie wiedzą a mówią Poznałem go bardziej, niż ci się wydaje kurwo [Refren x5] Słuchasz i milczysz, słuchasz i milczysz [Zwrotka 2] Uprzedzenia, dosadność, zbytnia wiara w sukces Przez to największy sojusznik czekał na niego w lustrze Lubił uciec jak dopadał go smutek I mimo fałszu świata, wierzył w szczere uczucie Ale od tego czasu upłynęło w Odrze dużo syfu Wszystko albo nic i nie ma ich dziś Nie pytaj o serce, nie rozdrapywał ran Dlatego jakoś się goiły ale dalej był sam Pusta gra w klubach, jedna flaszka, druga Każda szmula jakby nagle wyzwolona Szkoda, że też zarobiona, jak towar na mieście Chuj wie co w niej jest i kto miał ją wcześniej Ale go to nie boli, gdy alkohol uderza do głowy Przebiegły skurwiel nieco dodaje urody Żadne lovestory, on bierze ją i lecą Choć oboje dawno obiecali sobie detoks [Refren x5] Słuchasz i milczysz, słuchasz i milczysz [Zwrotka 3] Nie pytaj mnie do ilu razy sztuka Nie daję gwarancji, że potrafię zaufać Nie wiem ile jeszcze czasu zostało mi tutaj Motywuje mnie to, że ktoś tego słucha Mam parę przeżyć, trochę wiedzy więcej Ciężko o zmiany, trochę łatwiej o refleksje Nadzieja rodzi się w bólu i zdycha ostatnia Wierzę w to tak mocno, że sobie nie wyobrażasz I wciąż mnie pytają "czemu nie idzie jak z płatka?" Tam, gdzie idę droga nie jest prosta i łatwa Z rapu chcę coś więcej, niż VIP'a i plakat Jak cała Pol Hasz banda, ekipa się dobrała Z buta na scenę, projekt za projektem I wierzymy, że może być tylko lepiej [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]