Gibbs - Lolita lyrics

Published

0 118 0

Gibbs - Lolita lyrics

[Zwrotka 1] Tańczyła jak karuzela, ciemność pochłonęła całe wnętrze Zgaszone światło, przedziera się demon pragnąc więcej Zło wisi jak żyrandol, nad nią przeklęte kryształy Wibrują bólem jak czarno-magiczne rytuały Dziury w ścianach przykryte świeżą tapetą Zamurowany zbuk, czy Chanel zabije fetor Na miły Bóg, przecież ona jest kobietą Brak mi metafor, ta Lolita zepsuta jak piekło Stara i stary myślą, że jest delikatna jak kwiat A ona, stary, leci łukiem oszukując od lat Jej słowa brudne jak poezja rynsztokowych szczurów Jej myśli brudne jak Greya twarze 50 umów Lustereczko, powiedz przecie kto jak nie piękna Lolita Chełpi się sobą, karmi ego jak cukrem candida Leci bez skrzydeł anioł muska purpurowe chmury To kwestia czasu kiedy przeciągnie i zerwie struny [Refren] Ona tańczy, tańczy, z życiem tańczy jak szalona Patrz jak tańczy, tańczy nastolatka życia głodna Ona tańczy, tańczy, a ledwo poznała kroki Patrz jak tańczy, tańczy, muska fioletu obłoki Lolita, Lolita, bierz ją, ile lat ma nie pytaj Lolita, Lolita, nie do zatrzymania, melanż to jej orbita Lolita, Lolita, bezpruderyjna, nie zwalnia tempa na winklach Lolita, Lolita, pod makijażem to ciągle mała dziewczynka jest [Zwrotka 2] Jej młode płuca pełne dymu, patrz, jak raka karmi Jej nozdrza pełne pyłu, kreski dłuższe niż jamnik Odkręcony kranik, płyną procenty, nie Karmi Niskokaloryczna dieta, toksycznych substancji karmnik Sztuczna barbie żyje w Narni, w obłokach buja Ciało jak palnik, sucza ruja, ciągle szuka chuja Styl wulgarny jak te panny spod latarni Rzadko się rozczula, rzadko płacze, rzadko ciepła jest jak halny Seks, samochody, biżuteria i melanże Nie Pan Kleks, Baba Jaga, klasy, ciuciubabka, kapsle Koleżanki z klasy jak Chewbacca włosów mają kasy Brak im etykiety, kokietują nie czytują prasy Rozpuszczony bicz, nigdy nie zaznała pracy Lubi jak jej mówią b**h, wszystko dostaje na tacy Przyśpiesza jak pitch i do rytmu głupia tańczy Zatrzyma ją klincz, przeznaczenie już na planszy [Refren] [Zwrotka 3] Zapomniała co to miłość, od rodziców wieje chłodem Nie przytulą ją banknoty, złota karta Wyparła z siebie uczucia i zastąpiła je nicość Chłonie ją noc tak jak ramiona czarta Sama nie wie ile warta, w mroku co dzień się zatraca Dając upust tamie akwenowi pragnień Ciche wołanie o pomoc jak enigma wtrąca w zdania Brak reakcji zamienia ją w twardy kamień Od weekendu do weekendu leniwe życia jak panda Odlicza dni do soboty, znowu pójdzie w miasto gruba granda Łapie ją chandra, znudzona życiem zepsuta lalka Czy pokona w sobie zło jak Saurona Gandalf Hajs jak manna spada z nieba jej z każdą zachcianką Panna hrabianka lekką ręką wkrótce zrobi manko Ćpanko, jaranko, a rodzice myślą to alergia Ich relacje smutne jak Lolity elegia Trzeba jej zmiany, ale ona jakby śni na jawie Ze szczurem we mgle, łączy ich pazerności kabel Pragnie miłości, ale nie ma jej na Instagramie Facebook milczy, powiedz gdzie jesteś, a przyjadę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]