[Verse] Telefon, flota, worek, blety - lecę znowu Każdy skurwysyn tu spłonie kiedyś, jesteś gotów? Problemom dajmy spokój, nie gadajmy dzisiaj o tym Moim ludziom brak już oczu, ciągle z nimi zbijam piony Mówią, że jestem niepoważny bo bez planu biegnę Chuj w to, że moje plany, dawno w piachu zdechłe Z cyferkami krucho, nie wiem czemu tak już tu jest Nie wpadam im w ucho bo przecież nie jestem chujem Jak chodzę po uli to latam nad nimi i wcale nie chodzi o powietrze w bucie Jak chcą Cię zamulić to dawaj, chodź ze mną, im powiedz, że później Bo czas cenny dla nas i zależy na tych co łapią mi przede wszystkim Że są na tym świecie rzeczy sporo ważniejsze nawet niż życie i wielkie zyski To przez ten wihajster, który wznieca ogień Tak często dziś pale i psuje mi głowę Zbyt dużo wolności może nagle porwać Palę za sobą mosty bo chcę fotę na tle ognia Niewyparzony język - podbijam z Adolem Francję Zalane ulice więc tam wbijam tak jak ja chcę Najlepsze jest to, że chcą żeby tak było zawsze Ja lubię takie flow no i fajnie mieć zabawkę Chodź, porozmawiajmy - będzie dobrze, bejbe Jak pytasz mnie o panny wiesz, że mocne w gębie Jak przyłoży się do pracy może cały wejdzie Uzależniają te strzały i zawsze chciały więcej Nie wiem czy jest sens się starać, ale gram dalej Jakość nad wagę, blanty mają nadwagę Przyznam, że zwątpiłem, czy się jeszcze uda Ogarniałem życie, ale jestem tutaj [Hook] Zawsze jak pęka worek Jak suki są na dole Jak się gibam z mikrofonem Ja się z nimi nie pierdolę *EPIC DRIVEBY GUNSHOT EFFECT*