Galus - Egzegeza lyrics

Published

0 246 0

Galus - Egzegeza lyrics

[Intro] To frekwencje są. Pewnie teraz siadasz do kompa i... pewnie... heh [Zwrotka 1] Zerkasz co to egzegeza Zeza masz jak Wikipedia, zawężony punkt widzenia Pędu nie określa się prędkością, tak jak siły mocą Chyba, że tą siłą pociągową jest dusz Węgla pełno na tym wagonie donikąd Chodzę po nim jak na westernach, czysty East Coast Minęliśmy plażę martwych marzeń Widzę jak opuszczam świat, który wzgardził krajobrazem Egzegeza to krajobraz twego serca, która czerpie z sumienia Zasilany wiarą w przemienienia Marna egzystencja jest wtedy, kiedy myślisz, że pochodzisz z plamki Mojej warstwy nie buduję pikselami, co się martwisz Wolisz sierść jakbyś był szympansem Który boi się by inni zobaczyli prawdę, wyłącz wyobraźnię Przestań bracie, przestań siostro Jesteś ciałem, włosem, paznokciem, zarostem Jesteś duszą, światłem, astralnym aniołem Diablo wmówił ci, ze potrzebujesz many Dolar dolar, marna jest tego dola Kto skona a dusza nie będzie gotowa Galus Magellanem sensu, (masakra) stworzył tu ocean dźwięków Spokojnych i pełnych tlenów, dziękuj Co za geniusz mówię patrząc w gwiazdy - bajka Pan prowadzi mnie do prawdy, to głębsze pole padania niż Hubble'a Wiara... wiara... [Zwrotka 2] Im wyżej spojrzysz jaźnią tym głębiej poznasz siebie To kompresja przeciwstawna, jestem wizji reżyserem Egzegezis zrobię duchom, wyprowadzam ich do wejścia, człowiek Jestem bozonem - brakującym elementem Słońca Egzegeza czyli kurs przez twoje tkanki Przeprowadzam sekcję zwłok, duszy robię katy Przecinam dźwięk w pół jak F16 chmurę Patrzysz, a na niebie te 12 gwiazdek, jeszcze trudne czasy Nie daj się im bracie, nie daj się, o nie [Zwrotka 3] O, bezwzględni, chcą wchłonąć nasze dzieci By ich dzieci miały więcej przestrzeni By realizować plany tych trzecich I tak zawsze, czemu dyktatura to nowotwórczość Przerzuca się na innych, siostro skalpel, trzeba rozpruć To ciekawe jak spoglądam na planetę Makrokosmos ma to do siebie, że siebie tam nie znajdziecie Wchodzę w mikro życie, lecę pod księżycem I nie widzę, by cie szokowały takie wizje Oj nie widzę... Mam mapę w głowie większą niż Google Które noszę ciągle, wiatr w oczy, biednemu kupuje nowe Próbuję pobiec, bo goni mnie starość Chce się wyrwać, by został we mnie mały chłopiec Każdy pragnie, wieczne życie to nie tutaj siostro Jak masz 10 kilo więcej, wytrzymasz śmierć głodową.(nie głodź się) I zwróć uwagę gdzie kupujesz, komu płacisz, bo Tracisz braci demokracji na rzecz korporacji, starczy Starczy...(wystarczy) Wystarczy... (wy-star-czy) Wystarczy... (egzegezaaa) Egzegeza... Wystarczy