[Hook:] (x2) Najwyższy czas znów obrać wspólna drogę W końcu rozliczyć się z każdym wrogiem Najwyższy czas znów przywrócić równowagę Wiesz, nie jesteśmy tu przez przypadek [Verse 1: Pelson] Myśląc, że to koniec popełniłeś wielki błąd bo Co powiesz dziś gdy wracamy na front, co? Wracamy, pseudo rap zalicza glebę Molesta - jeden joint z czterech torebek Ej królu, mam dla ciebie komunikat Przykro mi, lecz z twojego tronu lipa Do domu wypad, powczuwaj się przed lustrem Ja dam ludziom styl, nim na zawsze usnę Oni, gdy słyszą Molestę mówią "Respekt" Dlatego wciąż tu gram, wciąż tu jestem Moje pięć minut co trwa już dekadę Przetrwałem choć wiele żmij pluło jadem Powiedz, kiedy potraktowałem to jak biznes? Kiedy choć raz poszedłem na łatwiznę? Co? Miałeś swoje dni chwały, ale o nich dziś zapomnij Właśnie się wali twój pomnik [Verse 2: Wilku] Kto tworzy rap grę, a kto jest tylko pionkiem Kto dał ci elo, kto zjarał pierwszą piątkę WDZ ziomkiem, deal ubity, więc co jest? Uwaga, Molesta wraca do studia gnoje Wkurwione dzieciaki nie tracą zajawki Pamiętasz "Osiedlowe akcje"? Poczuj zapach trawki Drogą z ławki do klatki i z klatki na ławki Trafić za kratki za zawartość dziurawki Bzdurą, kurwa, to jest chore, znów dostaje korby Bądź spokojny, Wilk nie wychodzi z formy Bo hip-hop to nie gówno, tak jak Verba czy Norbi Nie będę nieskromny, jeśli powiem oprzytomnij Podwórko daje miłość ja odpłacam tym samym Styl warszawskich ulic rozpierdala membrany Wciąż nastukany ej, ty, weź to doceń Te koncerty, melanże i nieprzespane noce [Hook:] (x2) Najwyższy czas znów obrać wspólna drogę W końcu rozliczyć się z każdym wrogiem Najwyższy czas znów przywrócić równowagę Wiesz, nie jesteśmy tu przez przypadek [Verse 3: Vienio] Dla nich są ważne tylko hasju pliki Molesta niszczy hip-hopu prymityw Skandal, pamiętasz kto cię wychował? Działamy na nich jak terapia szokowa Od nowa niszczą zamiast to budować Trudno jest nawet ich sklasyfikować Szukają treści, ale jej nie ma A cena wiedzy to za wysoka cena Tylko złudzenia i tani entuzjazm Którego na pewno nie możemy uznać Ewenement pluje na rap zacofany Mój plan to pokrzyżować ich plany My na przekór nie ulegamy modom Idąc do przodu wyznaczoną drogą Kultura dawno udzieliła nam gwarancji Molesta obniża próg tolerancji [Verse 4: Włodi] Elo, gra wraca do starych zasad Pewnie lamusom to przestanie się opłacać Tak, Molesta, hardcore na stówę Pamiętasz koncerty i bójki pod klubem? My ulice na twarzach, ty puder na buzi Ej, wygolony pudel nie wkurwiaj ludzi To jest wjazd z hitem, żaden luzik To powrót ekipy która zapał twój ostudzi To czterech typów, nie blask blichtru To prawdziwy rap z ulicznego syfu Ty patrz komu ufasz, patrz, patrz komu ufasz Banany chcą być nami ale to tylko kamuflaż Napisali nekrolog dla nas i dla rapu To masz tu dzieciaku powrót zza światów Radio trąbi, że rap umarł, jak umarł To tu masz "Powrót zombie 4", kumasz? [Hook:] (x2) Najwyższy czas znów obrać wspólna drogę W końcu rozliczyć się z każdym wrogiem Najwyższy czas znów przywrócić równowagę Wiesz, nie jesteśmy tu przez przypadek