Frank - Border lyrics

Published

0 347 0

Frank - Border lyrics

Ta odwieczna tułaczka nie ma tutaj końca Prowadzisz ciągle żywot jakby wojennego gońca Od misji do misji, tak to wygląda Arystokracja jest wyżej dba o swego członka Śmiało mogę stwierdzić, że synem jestem pieśni światło z ciemności tylko Ty możesz nakreślić W Twoich myślach sporo złości, cóż sam ją przyciągasz Więcej wkładu w to co robisz to odpocznie Mojra Pustkę jak na razie wypełnia zielona torba, bo W dupie wszystkich troska to czemu nie spróbować tego co jest zakazane, ziom? Wdrapie się na szczyt żeby z góry kurwa spojrzeć Mogę później nawet spaść z niej, ale zrozum ze tam dotrę po to by z olimpu rozpalić se pochodnie Staram się być swych marzeń kuźnią Czasem może trochę czasu idzie na próżno Luźno luźno staram wmieszać się w tłum Ale nie jak Ci ludzie co obniżają górę w dół Jak zachce Ci się srać to wysrasz pół ? Trzeba zaopatrzyć się w papier czy cuś Cały szit załatwić w lawy krater, wciąż być idiotami sparzy dupsko wraz z kutasem Zupełnie błogi stan otacza mnie czasem Mój tworzący się świat jestem w nim aktorem mów mi Crowe Russell Wiara w moje afirmację jest po prostu piękna, szkatuła mózgu frenologia trochę odmienna Ale kto powiedział że musi być taka sama Jestem rezolutnym endemitem w zrozumieniu czytaj trudnym typem Unoszę się w gorę paruje ponad syf, nie ukrywam ze z atmosfera mam beef Bo skraplam się tam i spadam znów w mig Ale jestem napastnik niczym Larsson Henrik Po trupach do celu dewizą na dziś Jestem napastnik zrozum to, mów mi Larsson Henrik dziwko