Flexxip - Leejdis lyrics

Published

0 80 0

Flexxip - Leejdis lyrics

Doświadczenia, przeżycia, rozterki i wrażenia – kto nam ich dostarcza? Kogo nam nigdy nie wystarcza? To one – przeciwna płeć, przedziwna płeć, ja chcę je mieć (chcę je mieć, chcę je mieć, chcę je mieć) Doświadczenia, przeżycia, rozterki i wrażenia – kto nam ich dostarcza? Kogo nam nigdy nie wystarcza? To one – przeciwna płeć, przeciwna płeć, ja chcę je mieć (chcę je mieć, chcę je mieć) Ona była, a może jest nadal piękną panną, nogi długie jak autostrada Spojrzenie głębokie jak Bałtyk, czy niebieskie, usta pełne, okrągłe kształty Nie była jak te inne sztuki, a ja nie jak imprezowy gracz Wybacz, ale to nie był byle okaz, kurewsko wytapetowana blaza na pokaz Kto zaliczy pierwszy? Nie, to nie był przetarg Hip-hopowy poeta, przez nią zapadnę w uczuć letarg To nie jak z tymi niuniami, za którymi się oglądam Polując jak anakonda ze skutecznością Jamesa Bonda Nie miała nigdy czasu dla mnie, ja próbowałem nieustannie, zakochany w tej pannie Znajomość ta przetrwała wiele numerów Klanu Ona wciąż z tym samym, ja tak jakoś bez planu Choć różne były przygody w mojej duszy wciąż lament Ten zamęt mógł ukoić tylko ten blond diament W końcu myślę: „Nie wpierdalaj się w życie jej wybranka” Bo gdy ja stoję na przystanku jej chłopak jest w banku Rozsądek podpowiedział mi żebym dał sobie spokój Ale jeśli mnie słyszysz – zadzwoń, wciąż mam Cię na oku niuniu (I wszyscy tutaj wiedzą, że I oni też wiedzą, że) Doświadczenia, przeżycia, rozterki i wrażenia – kto nam ich dostarcza? Kogo nam nigdy nie wystarcza? To one – przeciwna płeć, przedziwna płeć, ja chcę je mieć Miłosne retrospekcje, przyjemniejsze zwłok sekcje Dają lekcję jak bity Sermona, jej twarzyczka, Haymona, Davisa Tak MC wargi zwilża gdy do MIC się zbliża, jak do mnie ona Wyczułem w niej demona, pół roku trwała ma obrona Ona niszczyła jak szarańcza, pękła moja tarcza Potem spadła garda, czy była tego warta? Była twarda I ta pełnia światła jak petarda Pierwszy dzień pamiętam, skręcam w prawo, żwawo, dyszę, słyszę „halo” Razem jesteśmy na kursie, rozpoznanie jak bokserzy w pierwszej rundzie Coś poczułem w pulsie, patrzę na tą uśmiechniętą buzię, mówiącą: „skuś się” Mówiącą wiele rzeczy, czy z serca czy z zapleczy? Nie wiem Słowa puste, słowa są naszej duszy lustrem, dla niej były tylko tłem, pierwszy rem Pułapka, leżę na łopatkach, szach-mat Rozkwitł mój miłości kwiat Zawirował świat (zawirował świat, Emila Blefa właśnie ten wielki świat) Doświadczenia, przeżycia, rozterki i wrażenia – kto nam ich dostarcza? Kogo nam nigdy nie wystarcza? To one – przeciwna płeć, przeciwna płeć, ja chcę je mieć (chcę je mieć, ja chcę je mieć) Doświadczenia, przeżycia, rozterki i wrażenia – kto nam ich dostarcza? Kogo nam nigdy nie wystarcza? To one – przeciwna płeć, przedziwna płeć, ja chcę je mieć (chcę je mieć, chcę je mieć) Ona rano Ona w południe Ona wieczorem I w nocy także jak teraz na to patrzę, rozmowy o teatrze, wieczorne dyskusje o Sartre'rze Jedzone wspólnie małże stają w gardle mi niemalże Fakt, że nikt mi nie wymaże, w świątecznym barze mówili, że się sparzę Idealiści w parze? Hmm, zdrada jak wyrok kata spada, bada, potem skrada uczucie – zbudź się Wejdź do realnego świata, to nie jest Thorgal i Aaricia Zdjąłem z oczu szarfę, wszystko straciło barwę jak prześwietlona klisza Jak u bohatera rymów – Fisza – zostały zgliszcza i cisza, wszechobecna cisza