Flaszki i szlugi - Nie chłam lyrics

Published

0 101 0

Flaszki i szlugi - Nie chłam lyrics

[Zwrotka 1: Król Świata] O! Nie pytaj, czy chodzę tam, gdzie mnie nikt nie chce, przecież To nie jedyne miejsce, do którego się mnie woła. Ja to pieprzę po królewsku, oto moja korona Każdy człowiek kończy sam, nic więcej nie dodam Skoro należy mi się wolna wola, wiedz, że Z moich ran będę własnoręcznie się kurował Jak pies, wyliże swoją krew, aż dojdę do siebie, a wtedy pokażę ci gniew i czarne podniebienie. Ej, mam swój cel i nie jest nam po drodze, dobrze radzę sam sobie i nie potrzebuję twoich rad, które są podobno takie dobre Wciąż chcesz kierować moim krokiem, a to metodycznie buduje niezgodę Nie włażę z butami w twoje miejsce. Gardzę twoim cielcem i tym, że dzielisz z nim portfel i więcej Jest jak jest, nic nie zrobię, nie pytaj czy tam chodzę. Bardzo cię serdecznie proszę, możesz? Nadchodzi armageddon, chuj z tego Wygląda na to, że ze Zwierzynieckiej miałem zbyt daleko Zbłądziłem na amen, ale w swoich butach i mam się dobrze. Nawet gdybyś pytał, życie w imię ducha. Chwytasz? [Refren x2] Nie chłam, proszę, mi w twarz, prawdę daj Jeśli odrobinę masz, przy tym w oczy patrz moje że drogi są dwie, dobrze wiemy. Wiedz Niech każdy pójdzie w swoją stronę Koniec [Zwrotka 2: Hades] Noszą różne imiona, ale mają jedno wspólne - wypisane na czołach Ta! To trochę dziwnie wygląda. Widocznie teraz taka moda, rośnie im druga broda Się najedli węgorza, na sushi floty nie szkoda, bo zarobili parę złotych, kiedy sprzedawali lipny towar Nie chłam w uszy, bo nie słyszę morza. Droga na skróty wiedzie po wybojach Groza, strach się bać, bój się Boga, rzucam słowa, by przyspieszyć rozkład, sam nie zdołam ich pokonać To też twoja wojna. Nasza atomowa bomba wpada na ich gniazda. Wzbogacony uran kontra zubożona prawda Kumasz? Idź do diabła, nie chcę słuchać twoich nagrań. Zmieniam program, to nie moja bajka Wolę pokruszyć skuna, moje lekarstwo to natura. Dosyć chłamstwa! [Refren x2] [Zwrotka 3: Król Świata] Nie pytaj, czy daję głos, nie jestem frajer To loteria, ja mój los zostawię sobie w szufladzie Mam 28 lat, w środku dusza dziecka i dopóki nie dorosnę, żadnego nie poprę prezydenta Nie wymiękam, jak, każdy szukam piękna, ale sam i nikogo o to nie ciągnę za rękaw Jak Monty Python, to zupełnie inna beczka. Wychował mnie wszechświat, a nie telewizja hiperpierdolnięta Lekka ręka, masz, spoko, pozdrów Już mówiłem, że szanuję hajs. FliS, norma, powtórz Widzę, że masz wielu bożków. Nie pytaj o moich. Każdy bose stopy ma, ale stoi w zbroi przy [?] Najlepiej, nie pytaj o nic mnie, bo niczego nie wiem. Wiedz, że mam braki, wciąż idę przed siebie Napisz czarno na białym receptę na sukces i realizuj, a ja wracam do robienia odlewów ze spiżu [Refren x2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]