Fisz Emade - Klon lyrics

Published

0 163 0

Fisz Emade - Klon lyrics

Nie jestem Rob, choć mówią mi "Zombie" Bo stoję sztywny na środku drogi Buty ciężkie jakbym miał tam kamienie Opętany, poruszam się jak zwierzę Przez ciemne moce, prawdziwy omen Długi chudy człowiek za mikrofonem Ostry mam język jak smaki Indii Odprawiam voodoo, to nie Haiti Sekty Candomblé gdzieś tam w Brazylii Samba z duchami, samba w bikini Mikrofon ściskam - to mój talizman Mikrofon, werbel - moje insygnia Wykwintne ruchy mam, taniec solo Ja się nie zmieniam, zostaję sobą Demon serce zjadł, więc się krztuszę Jakbym sprzedał diabłu swoją duszę Wezwał Szatana, wyrzekł się Boga Krwią podpisał z diabłem cyrograf Ja tylko stoję, wyrzucam słowa Znasz tę historię, ciągle nie ma końca Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Ooo w słuchawkach klon Gadam w stereo z obu stron Ooo moje miejsce, czas Robię bilans zysków, strat Każdy mój dzień jest jakby skrótem Dawać mikrofon kiedy się budzę! To ratuje skórę i czyni cuda Czyści zainfekowane płuca To jest druga faza, faza operacji Odkryty atak, jakbym grał w szachy Nie jestem antyk jak magnetowid Ja i mikrofon to Batman i Robin Szkła w okularach zachodzą mgłą Jakie ziarno, gleba - taki owoc, plon Podejdziesz do mnie - kopnie cię prąd Jestem teraz radioaktywny Dotkniesz mnie, a zrobisz się siny Stoisz sztywny, piorunem porażony Choć to Warszawa, a nie Czarnobyl Ja tylko stoję, wyrzucam słowa Ta historia ciągle nie ma końca Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Ooo w słuchawkach klon Gadam w stereo z obu stron Ooo moje miejsce, czas Robię bilans zysków, strat Ooo w słuchawkach klon Gadam w stereo z obu stron Ooo moje miejsce, czas Robię bilans zysków, strat Ta muzyka - największy afrodyzjak Moja szczęka ciągle jest sprężysta Skacze jak źle zmontowany fil Oczy jasne - jestem syberyjski wilk Nasycam głód, jestem wybredny To są moje "szatańskie wersety" Za mikrofonem nie mam litości Zbliżysz się, to porachuję kości Większe zakola, w uzębieniu braki Uderzenie jak Muhammad Ali Strzelasz tak na chybił-trafił Ja trenuję w klasztorze Shaolin Dzień dobry państwu! To "wejście smoka" To nie shurikeny, to lecą słowa Ta historia ciągle nie ma końca Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... bla bla bla bla bla Idzie ona tak: od dziesięciu lat Bla bla bla bla bla... Ooo w słuchawkach klon Gadam w stereo z obu stron Ooo moje miejsce, czas Robię bilans zysków, strat Ooo w słuchawkach klon Gadam w stereo z obu stron Ooo moje miejsce, czas Robię bilans zysków, strat