Filipek - Najgorszy z najlepszych lyrics

Published

0 134 0

Filipek - Najgorszy z najlepszych lyrics

[Zwrotka 1] Matka mówiła bym rzucił to wszystko Co mi tu tylko banknot zjada W rodzinie nie ma miejsca dla darmozjada Filip był niepokorny, olał kulturę Jeżeli mnie skreśliłeś mordo, kurwa współczuję Więcej hejterów, te lelum polelum Nie sprawi że będziesz gościem na scenie Mam ich na celu, podaj barometr Bo przez pieprzenie mi rośnie ciśnienie Masz kata, chama, fatamorgana To ich pieniądze co mają w Stanach Czuję się jak w Konstancji bo palą Jana Ich rap jest jak aikido Dać Ci porównanie? Tak kiepsko podchodzi, że kończy się rzucaniem Mam wybuchowe grono, choć każdy z nas się wzbrania Nasz ulubiony kolor? To kurwa granat Dramat bo nie mam tu flow, a na dobre bity nie jestem wart rymów Mój akcent ziom hajs zarobił jak Martyniuk I chyba oto chodzi, mój bieżnik olał licznik Zostanę niezależny, pomimo nienawiści Nie kupią bilboardy mojej brzydkiej mordy Można powiedzieć, że się nie nadaję jak wpadnie mi bańka w salonie Porsche Zrobię se w końcu, auto-reklamę Wyskoczę z lodówki, po to by mówić, że mleko dawno zostało rozlane Niech wszystkie półgłówki to wiedzą, Filipek to pcha dalej [Refren x2] Najgorszy z najlepszych, krzycz - jebać Filipka! Pierdolę co mi powiesz bo ja to dobry przykład Jak narobić se wrogów, mając swoje zdanie Dzwoń po posiłki, nadchodzi główne danie [Zwrotka 2] Mam swoje maniery, kilkanaście szwów W łokciu tytan, zobaczysz z bliska Groupies piszczą kurwa jak bramki na lotniskach Mam swoje maniery, kilkanaście szwów W łokciu tytan i jeden problem Że może wypaść jak zamknę Tobie mordę Wpadaj na koncert, zobaczysz występ Nie będziesz szukał już na sali bossa Jestem diamentem, poznasz mnie po tym Że najmocniejszy w tej skali Mohsa Tyle tu byłem jechany więc pora punchline wyłożyć gnojom na japę Którzy jak PSG chcą bronić się Trappem Wpadam jak Claudio Ranieri na ławkę W rapie króluje, gdy kłade braggę Rok temu byłem jak Chelsea na szczycie Teraz się proszą tu o mój spadek Ten syf to ZOO, zezwierzęcenie woła Warci tyle co lew w bułgarskich kantorach Unikam ludzi, którzy mnie ciągną łatwo do zguby Tyle już lat moja psychika była rozjebana jak auto Dudy Tyle już lat moja psychika cały alfabet zawęża do A Amoralny i asocjalny cham Ponad tysiaka, puściłem płyty Można powiedzieć, że się sprzedałem Fanpage mi dawno przekroczył mój wiek Można powiedzieć, że gimbograjek W kurwę zagrałem koncertów, a po nich siedząc pod barem Musiałem tłumaczyć, że muza w Polsce nigdy nie będzie zarobkiem na stałe Tutaj się kręci na boku, chociaż ten geszeft może Ci nie wyjść Ludzie jak Bayern, kręcą interes lewy Kiedyś ziomale mówili, że handlowanie jest nawet ciekawe Posprzedawali węże dziś gadają z gadem Może i jestem gorszy raperem, niż ten Twój idol z fajną przyśpiewką Może i muszę poprawić wiele żeby spodobać się innym koneksjom Jedno jest pewne, ja wygram życie i to nie ja skończę na tarczy Nie mam tego co on, autentyczność wystarczy [Refren x2] Najgorszy z najlepszych, krzycz - jebać filipka! Pierdolę co mi powiesz bo ja to dobry przykład Jak narobić se wrogów, mając swoje zdanie Dzwoń po posiłki, nadchodzi główne danie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]