Fenomen - Nieidealny świat lyrics

Published

0 179 0

Fenomen - Nieidealny świat lyrics

Tak.... nieidealny świat, wiesz? Zawsze kiedy na świat patrzę oczami, które coraz starsze Widzę jedno, złośliwy świat jest Myślisz, że się coś udało a wiesz jak nie, coś się pojebało Z resztą sam wiesz,masz tak, myślisz To ta dziewczyna a jutro jest jak każda inna Czy temu jest ona winna czy twoje podejście Nie wiesz ale już razem nie jesteście Więc zajmujesz się sobą, swoją pracą, dobrze płacą Bierzesz kredyt na samochód, samochód kradną Zwolnienie z pracy, bagno wciąga Idziesz na dno Samo życie, nauczyciel co wciąż karci Mówisz poukładam rozrzucone karty Swoją siłą-tylko jeśli ci się pofarci, Znów ktoś wyjął jedną, padło ostatnie piętro Nie masz nic, zaczynasz raz kolejny, raz niepewny Czas bezwzględny, bezstronny świadek upadku Nieidealny świat znasz już, ból masz tu zapewniony Bądź świadomy, na tym świecie z kart Zbudowane są wszystkie domy, wszystkie uczucia Nie daj się oszukać, twardo stać na ziemi to Znaczy dla mnie na zimne dmuchać Niczego nie możesz być pewny bo wtedy skucha (bo wtedy skucha..) Ziaja: Świat w którym żyjemy, umieramy Świat w którym nierówne szanse mamy Na to by żyć, być wygranym, być docenianym A nie postrzeganym jako ten Co jest inny, bo nie musi iść jak większość Tylko po swojemu, wbrew temu co mi mówią Wiem, życie jest próbą, przegraną zgubą Nie każdy żyje długo Ktoś odchodzi za wcześnie Czy idealny świat mogę widzieć tylko we śnie? Czy też nie, bo koszmar właśnie z jego wad powstał Ty słyszysz, widzisz, sam świat odczuwasz Zastanawiasz się jak przebiegnie twoja próba Mając tyle drug, myślisz w którą pójdziesz stronę Uczciwie szkoła, praca, czy na lewo szybka kasa? Nie wiesz, a w tym czasie ktoś wybrał za ciebie Walczysz zdeterminowany, patrzysz ze łzami w oczach Kiedyś dobry chłopak, a teraz spójrz kim jesteś Zmiana, zacząłeś żyć szybko, nie bezpiecznie Od narkotyków przestępstw, nie będziesz żyć wiecznie Więc weź się zastanów nad swoim życiem Zanim pęknie twoje lustro i stracisz odbicie Zastanów się nad sobą, pomyśl nad swoim życiem Zanim lustro pęknie i zamilknie serca bicie Ref.: Nie wiem dlaczego musi tak być, że trzeba cierpieć Że ten świat nie jest idealny, znów kłopotów coraz więcej Nienormalne sekwencje, po klęsce miało być lepiej A co jest? Wystarczy spojrzeć na siebie, na życie swoje Gdzie ta prosta? Wciąż wedety znowu widać Kiedy przyjdzie szczęście bardziej złote niż tequila? Ile mam czekać? Czy ktoś mi powie gdzie jest koniec? Wszystkich zmartwień, kiedy powiem już się nie boję? Raz na wozie, raz pod nim, a życie różnie się układa To jest wątek przewodni jak w Arlekinie miłość, zdrada Zanim zginie każda wada, świat by musiał nagle runąć Później może ci normalnie go dopiero odbudują Wiem, że każda dobra pa**a ma swój koniec W problemach toniesz Myślałeś, że już nie masz zmartwień. Co nie? I nagle los ci mówi głośno Teraz ja ci uświadomię, prosto w oczy ci się śmieje Twoje dni są policzone Ref.: